Kierowcy Mercedesa od początku weekendu na Red Bull Ringu pokazują, że ich bolidy są świetnie przygotowane i to ponownie oni będą rozdawać karty w królowej sportów motorowych. Potwierdziły to również kwalifikacje. Zarówno Lewis Hamilton, jak i Valtteri Bottas osiągali czasy zdecydowanie lepsze od reszty stawki i pomiędzy sobą rozstrzygnęli walkę o pole position.
O ułamki sekund lepszy okazał się reprezentant Finlandii. Nie zabrakło jednak kontrowersji. Związane były one z ostatnimi chwilami kwalifikacji. Bottas próbując poprawić swój czas pędził na ostatnim okrążeniu. Popełnił jednak błąd i na jednym z zakrętów wypadł z trasy. Niemal natychmiast pojawiły się żółte flagi, co pokrzyżowało plany innym kierowcom.
Tuż za Bottasem jechał Hamilton i wyraźnie było widać, że nic nie zrobił sobie z żółtych flag i nie zwolnił nawet minimalnie. Było to podstawą do wezwania go przez sędziów. Mistrz świata tłumaczył, że ze względu na kurz za bolidem Fina, nie zauważył ostrzeżenia, a ponadto światła na torze nieco zwariowały, gdyż niektóre pokazywały zielony kolor.
Sędziowie nie zdecydowali się ukarać Hamiltona. I choć decyzja wydaje się być w tym przypadku słuszna, to w sieci pojawiło się mnóstwo ostrych komentarzy. Kibice zarzucali arbitrom, że Brytyjczyk traktowany jest inaczej niż inni kierowcy i stoi ponad prawem. - Chłopiec z plakatów Hamilton nie dostał kary, bo jego nie obowiązują zasady - czytamy w jednym z komentarzy.