- Jak oceniasz szanse na tytuł?
Robert Kubica: - Muszę walczyć. W ubiegłym roku Kimi Raikkonen pokazał, że wszystko jest możliwe. W normalnych okolicznościach pod względem osiągów nie jesteśmy tak szybcy, jak Massa i Hamilton. Moje zadanie jest trudniejsze niż Raikkonena rok temu.
- O twoim sukcesie chyba zdecydował start?
- Prawdę mówiąc, start nie był udany. Ślizgało mi się sprzęgło, ominęła mnie jedna toyota. Postanowiłem odbić na wewnętrzną stronę, ale zahamowałem za późno. Zablokowałem przednie koła, ale wyszedłem z zakrętu jako pierwszy.
- Trudno było w końcówce obronić drugie miejsce przed Raikkonenem?
- Nie było łatwo. Jedyne miejsce, gdzie mógł mnie wyprzedzić, to pierwszy zakręt. Z ostatniego wirażu wychodziłem najszybciej, jak się dało, żeby maksymalnie się rozpędzić. A mimo to, on mnie doganiał.
- Miałeś spore problemy z oponami?
- Tak, i to od piątkowych treningów. W wyścigu po pierwszym postoju nie byłem w stanie utrzymać tempa Alonso. Starałem się w czasie jazdy zmieniać ustawienia bolidu, ale to nie wystarczało.
- To drugie miejsce jest chyba wyjątkowo cenne?
- Czuję się po nim znacznie lepiej niż po zwycięstwie w Kanadzie. Nie mamy tak szybkiego samochodu, jak w pierwszej części sezonu. Moje drugie miejsce w takich warunkach to coś niewiarygodnego. A w obecnej sytuacji warte jest z pięć zwycięstw!
- Czego oczekujesz po dwóch ostatnich wyścigach?
- Jestem 12 punktów za liderem, w końcówce może zdarzyć się wszystko. Liczę na to, że uda nam się jeszcze odrobić kilka dziesiątych sekundy. To by mi bardzo pomogło w walce o tytuł.