- W ciągu ostatnich kilku tygodni pracowałem bardzo, bardzo ciężko, jednak mimo to doszedłem do wniosku, że nie jestem pewny, czy będę gotowy na sezon 2012 - napisał Robert Kubica w oficjalnym oświadczeniu. - Zadzwoniłem do zespołu i poinformowałem ich o mojej sytuacji. To była trudna decyzja, ale jedyna słuszna. Zespół musi się przygotować do nowego sezonu i kolejne przeciąganie terminów nie byłoby właściwe.
Najtrudniejszy okres w życiu
Kubica zapewnia, że jego rehabilitacja przebiega zgodnie z planem. Kierowca może już swobodnie chodzić i poruszać rękami i łokciami. - Wszystko idzie znakomicie, lekarze są pod wrażeniem. Po prostu potrzebuję trochę więcej czasu, jako że chcę być gotowy w stu procentach - wyjaśnia Polak, który dodaje, że ostatnie miesiące to "najtrudniejszy okres w jego życiu".
Oświadczenie Kubicy oznacza, że Polak daje zespołowi wolną rękę w poszukiwaniu kierowców na przyszły sezon. - Wszyscy jesteśmy bardzo rozczarowani, liczyliśmy, że Robert usiądzie w naszym bolidzie w marcowym wyścigu w Australii - mówi Eric Boullier (39 l.), szef zespołu Renault. - Robert podjął bardzo trudną, ale dojrzałą decyzję, leżącą w interesie zespołu. Może liczyć na nasze pełne wsparcie, symulatory i bolidy czekają na niego.
Menedżer zmienia zdanie
To już kolejna zmiana planów. Daniele Morelli, menedżer polskiego kierowcy, twierdził wcześniej, że Robert Kubica może wrócić już na ostatni wyścig tego sezonu (27 listopada). Później zapewniał, że jego podopieczny na pewno będzie gotowy na początku przyszłego sezonu, kilka dni temu informował z kolei, że Polak w styczniu rozpocznie testy.
Miejmy nadzieję, że Morelli nie będzie już wprowadzał opinii publicznej w błąd, a Robert Kubica spokojnie przejdzie rehabilitację i wróci do Formuły 1. Nie można jednak wykluczyć, że już nigdy nie zobaczymy Polaka za kierownicą bolidu...
Oni też przeżyli wypadki
Waldemar Marszałek (69 l.) - wrócił na wodny tor
W trakcie motorowodnej kariery miał bardzo wiele groźnych wypadków. Ten najgorszy zdarzył się w roku 1982 na torze pod Berlinem, po którym przeżył śmierć kliniczną. Większość wielkich zwycięstw odniósł po powrocie, w tym w mistrzostwach świata, Europy i Pucharze Świata. Startował prawie do sześćdziesiątki.
Sidney Crosby (24 l.) - wrócił na lodowisko
Kanadyjski hokeista, mistrz olimpijski 2010. W styczniu br., grając w barwach klubu Pitts- burgh Penguins, miał ostre starcie z Victorem Hedmanem z Tampa Bay, po którym doznał licznych obrażeń wewnętrznych i wstrząsu mózgu. Przez wiele miesięcy nękały go bóle głowy. Wrócił na lód w tym tygodniu, strzelając dwa gole zespołowi NY Islanders.
Jan Mazoch (26 l.) - wrócił na chwilę
Czeski medalista MŚ juniorów 2003 w skokach narciarskich 20 stycznia 2007 r. w Pucharze Świata w Zakopanem stracił równowagę w locie i spadł na zeskok, tracąc przytomność na kilka dni. Wrócił na skocznię latem. Nie wiodło mu się i rok później postanowił zakończyć karierę.
Per Jonsson (45 l.) - jeździ na wózku
Szwedzki mistrz świata na żużlu 1990. W czerwcu 1994 r. jako zawodnik Apatora Toruń upadł na torze w Bydgoszczy i uderzył w bandę, doznając urazu kręgosłupa. Sprawności w kończynach dolnych nigdy nie odzyskał. Porusza się na wózku inwalidzkim.