Decyzja Williamsa wywołała w środowisku Formuły 1 prawdziwą burze. Choć po jej ogłoszeniu Robert Kubica nie ukrywał radości z możliwości dołączenia do ekipy w roli kierowcy rezerwowego, to zdaniem wielu ekspertów krakowianin został po prostu skrzywdzony. Do grona krytyków dołączył Nick Trott. Dziennikarz od lat zajmuje się tematyką Formuły 1. "Williams, biorąc kanadyjskie i rosyjskie pieniądze od miliarderów, niszczy swoją własną historię i dziedzictwo" - napisał w felietonie dla "Motorsport Magazine".
Ekspert F1 sądzi, że wielu kibiców chciałoby zobaczyć w wyścigu o Grand Prix Roberta Kubicę. Wtedy stajnia z Grove mogłaby zyskać wiele w oczach fanów, nawet jeśli straciłaby pokaźne fundusze. "Williams faworyzuje finanse nad osiągnięcia kierowców. Dlatego też do zespołu trafili Sirotkin i Stroll. Robert Kubica będzie czekał jako kierowca testowy i rozwojowy. Nikomu nie życzę choroby lub krzywdy, ale czy nie chcielibyście zobaczyć w tym roku Polaka zamiast wymienionej dwójki?" - pytał retorycznie Trott.
Według mediów Lawrence Stroll zamierza płacić Williamsowi tak długo, jak w zespole będzie jeździł jego syn. Inaczej sprawa wygląda z Sirotkinem, którego wspiera rosyjska firma, mająca powiązania z Kremlem. Jeśli Rosjanin zaprezentuje się dobrze, to pociągnie za sobą kolejnych inwestorów. W przypadku gdy oczekiwania ekspertów się potwierdzą i Sirotkin zawiedzie, wszyscy sponsorzy mogą się wycofać. Czy wtedy za kierownicą podczas wyścigu usiądzie Kubica? Nick Trott nie do końca w to wierzy. "Tak, jestem romantyczny. I tak, wiem, że to się nigdy nie wydarzy" - napisał.
Sprawdź też: Robert Kubica podziękował polskim fanom: Podążali za mną wszędzie