- Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, i to nie tylko w Polsce - cytuje Polaka portal Sportowe Fakty. - Miałem wsparcie z całego świata. Polscy kibice podążali za mną wszędzie - miał powiedzieć kierowca Williamsa.
Rzeczywiście, wsparcie dla Kubicy było ogromne. Eksplozja radości nastąpiła, kiedy ogłoszono, że Polak pojedzie w oficjalnych testach Formuły 1 na Hungaroringu. Węgierskie trybuny zapełniły się kibicami z biało-czerwonymi flagami. Dzień ochrzczono nazwą "Kubica Day" i kciuki za Polaka, który próbuje wrócić do elity po poważnym wypadku, trzymał cały świat sportów motorowych. Wydawało się, że dyspozycja Kubicy, a także cała jego historia, przekona któryś zespół Formuły 1.
Miesiącami ciągnęła się saga pt: Kubica w Williamsie. Wszyscy pamiętamy testy w Abu Zabi, kiedy byliśmy pod wrażeniem czasów Polaka. Kubica kręcił takie okrążenia, że wielu kibiców przyjęło za pewnik, iż zobaczymy go w kolejnym sezonie F1. Na scenie pojawił się jednak Siergiej Sirotkin, a także jego wypchane mamoną kieszenie. Wsparcie rosysjkiego banku przekonało zespół z Groove. W swoim składzie znaleźli miejsce dla Rosjanina, którego sponsorzy oferowali dwa razy więcej, niż sponsorzy Kubicy, a także dla Lance'a Strolla, za którym stoi obrzydliwie bogaty ojciec.
Robert Kubica otrzymał nagrodę pocieszenia. Podpisał z Williamsem kontrakt, ale jako kierowca rezerwowy. Nie jest to spełnienie marzeń Polaka, lecz dobre i to. Mało prawdopodobne byśmy zobaczyli Kubicę w oficjalnym wyścigu Formuły 1 w tym sezonie. Cele kierowcy z Krakowa się nie zmieniają. Wciąż chce walczyć o powrót do elity, a stan obecny jest jedynie "odpowiednim krokiem we właściwym kierunku", jak zaznaczył jego menedżer, Nico Rosberg.