W zeszłym sezonie problemy techniczne z silnikami od Renault miały oba teamy, których właścicielem jest Mateschitz - Red Bull i Toro Rosso. Wówczas austriacki miliarder także groził ich wycofaniem z mistrzostw. Ostatecznie do tego nie doszło, ale niewykluczone, że jego zapowiedzi spełnią się tym razem.
Kobiety będą rywalizować w Formule 1? Szalony pomysł Berniego Ecclestone'a
- Teraz sytuacja jest taka sama. Jeżeli nie dostaniemy od Renault silnika, który będzie miał takie same osiągi jak jednostki napędowe Mercedesa czy Ferrari, to dalsze finansowanie teamu, który nie będzie miał szans na zwycięstwo, nie będzie miało sensu - powiedział Mateschitz przed GP Chin w Szanghaju. Helmut Marko, który zajmuje się w Red Bullu przygotowaniem technicznym, przyznał, że w dwóch tegorocznych wyścigach bolidy austriackiej ekipy były wolniejsze od tych Ferrari i Mercedesa.
- Zostaniemy w Formule 1, jeżeli będziemy konkurencyjni. W innym przypadku trzeba będzie poszukać innego rozwiązania. W trakcie sezonu nie znajdziemy innego producenta jednostki napędowej, sami jako team tego się nie podejmiemy, nie jesteśmy przecież producentem. Może lepiej skupić się wyłącznie na pracach projektowych już na następny sezon, a tegoroczne wyścigi oglądać z trybun - dodał Mateschitz.