Od początku zawodów bardzo pewnie jeździł Gollob (8 punktów w trzech pierwszych biegach). Jednak później zatracił szybkość, co sprawiło, że w półfinale nie mógł wybierać pola startowego i przypadło mu to teoretycznie najgorsze - trzecie. Polak jednak wyszedł z opresji i na drugim miejscu awansował do finału. Tam również walczył z całych sił, ale wystarczyło to na trzecie miejsce.
- Wyciągnąłem tyle, ile się dało. Zarówno półfinał, jak i finał jechałem ze złych pól startowych. Wykorzystałem wszystko, co potrafię, i zdało to egzamin - powiedział Gollob. - Cieszę się, że trzeci rok z rzędu pojechałem w wielkim finale na praskiej Markecie. Kiedyś, gdy byłem młody, być może pojechałbym ostrzej w półfinale i atakowałbym do końca pierwsze miejsce, ale teraz wolałem pilnować bezpiecznego drugiego miejsca - dodał.
Po występie w Pradze Jarosław Hampel był wściekły. "Mały" zdobył tylko sześć punktów.
- Od początku zawodów byłem wolny. W końcówce starałem się trochę powalczyć, ale punkty mi uciekały. Najwidoczniej tylko na tyle było mnie stać. Moje motocykle nie były tak szybkie i miałem, niestety, pod górkę. Starałem się dopasować motocykl, by był szybki na starcie, ale nie udało mi się tego zrobić - powiedział Hampel.
Liderem cyklu niespodziewanie został Australijczyk Janson Crump (drugi w Pradze). Drugie miejsce ex aequo zajmują Gollob i Greg Hancock. Kolejne zawody za dwa tygodnie w Goeteborgu.