Już od początku zanosiło się na katastrofę. Szwankowała taśma startowa, która podnosiła się nierówno, odbierając szanse zawodnikom ruszającym spod krawężnika. W końcu z niej zrezygnowano, żużlowcy startowali na zielone światło. Kolejny problem to tor. Już podczas piątkowego treningu był w opłakanym stanie, potem trochę nad nim popracowano i podczas pierwszych biegów był w porządku. Później jednak w nawierzchni potworzyły się dziury, dlatego w praktycznie każdym biegu któryś z żużlowców się przewracał (głównie na pierwszym łuku).
Kliknij: GP Polski: Internauci MIAŻDŻĄ Ole Olsena! [NAJLEPSZE MEMY]
W bólach rozegrano 12 biegów, potem nastąpiła prawie godzinna przerwa. Zawodnicy udali się na naradę i w obawie o swoje zdrowie odmówili kontynuowania rywalizacji. W końcu jury FIM (Międzynarodowa Federacja Motocyklowa) zawody przerwało i uznało wyniki po 12 biegach. Zwyciężył Matej Zagar (Słowenia), przed Chrisem Harrisem (Wlk. Brytania) i Jarosławem Hampelem.
Zobacz: Grand Prix Polski: Wielki skandal na Narodowym! Nie dokończono zawodów
Tuż po zawodach miało odbyć się huczne pożegnanie Tomasza Golloba z Grand Prix. I odbyło się, tyle że przy opustoszałych trybunach. Widok wielkiego mistrza pozdrawiającego garstkę fanów był przygnębiający, ale dziwić się wściekłym kibicom nie sposób. Wielu z nich przyjechało z odległych zakątków Polski, również z zagranicy. Mieli obejrzeć żużlowe widowisko na najwyższym poziomie, a zobaczyli, jak żużel ośmiesza się przed całym światem.
Kto jest winny całemu zamieszaniu? Organizatorem Grand Prix jest angielska firma BSI, która do ułożenia toru i przygotowania maszyny startowej wynajmuje duńską firmę Ole Olsena.
- Z problemami organizacyjnymi nic wspólnego nie ma PZM ani operator stadionu. Zawiódł Ole Olsen. Nie możemy odpowiadać za firmę, która układała tor - powiedział Tomasz Gollob.
- W umowie z BSI zostało nam narzucone, że za przygotowanie toru i organizację techniczną będzie odpowiedzialna firma "Speed Sport" Ole Olsena - dodał wiceprezes PZMot Michał Sikora.