Hartley nie miał szans. Odpadło mu koło, stracił panowanie nad bolidem, nie mógł zahamować. Próbował skręcać, ostatecznie jednak obróciło go, hamował dopiero na miękkim podłożu poza torem, a następnie wpadł z dużą prędkością w ścianę. Miał furę szczęścia.
- Brendon, czy jesteś cały?
- Tak, zawieszenie zawiodło - usłyszeli mechanicy Toro Rosso po kilku sekundach niepewności.
Hartley ostatecznie po chwili, o własnych siłach, opuścił pojazd. Niestety, dla niego zabawa chyba w Wielkiej Brytanii dobiegła końca. Mechanicy nie mają bowiem wiele czasu, a zmuszeni będą odbudować bolid praktycznie od zera. Oznacza to, że Nowozelandczyka prawdopodobnie na starcie Grand Prix Wielkiej Brytanii nie zobaczymy.