Pierre Gasly wyjechał poza tor i z dużą prędkością, mimo wjazdu w żwirowe pobocze, uderzył w okalające tor bariery. Ani kierowcy, ani bandom nic się nie stało. Tego samego nie można powiedzieć o samym samochodzie, który musiał być naprawiany przez pół nocy przez mechaników Red Bulla.
Zawodnik od razu przyznał, że nie doszło do żadnej usterki, a całość to tylko i wyłącznie jego wina. - Wszystko ze mną w porządku, ale zszokowany tym, co się stało. To był spory wypadek, bez wątpienia jeden z najpoważniejszych w mojej karierze. Popełniłem błąd w zakręcie, a potem wszyscy widzieli - mówił Gasly.
Nagranie z pokładowej kamery potwierdza relacje, choć całość nie wygląda z niej aż tak groźnie. Fakty są jednak takie, że auto miało kompletnie zniszczone tylne skrzydło. - Naszych mechaników czeka teraz długa i ciężka noc. Chciałbym wszystkich przeprosić - dodawał.
Już dziś kolejna tura testów. To ostatni, ósmy dzień przedsezonowych przygotowań. W piątek na tor wyjedzie Robert Kubica. Czy polskiemu kierowcy Williamsa uda się utrzymać znakomitą passę teamu i poprawić czas, który osiągnął wczoraj George Russell? Relacja z testów w Barcelonie na Sport.se.pl!