Rajd Dakar to najtrudniejsza impreza sportowa na świecie rozgrywana w terenie. Wszyscy, którzy chcą sprostać jej wyzwaniom, muszą przygotować się na najwyższym możliwym poziomie. Na trasie czeka bowiem mnóstwo niebezpieczeństw i niektórym trudno jest sprostać nawet i naprawdę doświadczonym kierowcom. Mimo to każdego roku nie brakuje miłośników wrażeń ekstremalnych, którzy mierzą się z wyzwaniami, jakie niesie Rajd Dakar.
Niespodziewanie opublikowali TO zdjęcie Lewandowskiego! Wszystko na nim widać, KOSMOS
Do takiego grona zalicza się Jacek Bartoszek. Polski motocyklista w poniedziałek brał udział w ósmym etapie imprezy, ale na nim musiał zakończyć swój udział. Miał bowiem wypadek, w którym najadł się strachu - musiał bowiem wylądować w szpitalu. Na szczęście wszystko jest pod kontrolą. - Gdzieś około kilometra dwusetnego, po przejechaniu przez wydmy zacząłem przyspieszać i potem pamiętam już tylko tyle, że ktoś mnie obudził, leżałem na ziemi, śmigłowiec już był, zabrał mnie do szpitala. Zostałem gruntownie przebadany, nie mam żadnych obrażeń - wyznaje Bartoszek cytowany przez portal "Sportowe Fakty".
Pozostaje cieszyć się faktem, że polski motocyklista nie zrobił sobie żadnej poważnej krzywdy i będzie mógł w spokoju wrócić do domu. Nawet jeżeli pod względem sportowym z pewnością liczył na zupełnie inne rozstrzygnięcie tej imprezy.