Janusz Kołodziej wiraży czarodziej

i

Autor: Przemysław Szyszka/Super Express Janusz Kołodziej wiraży czarodziej

Janusz Kołodziej: Mój ostatni raz w GP? Wtedy przesadzałem z odchudzaniem, ważyłem tylko 50 kg!

2018-11-02 7:00

Ma już 34 lata, a przeżywa drugą młodość. Janusz Kołodziej był rewelacją żużlowego sezonu. Nie dość, że poprowadził Unię Leszno do mistrzostwa Polski, to zapewnił sobie powrót do Grand Prix. I już szykuje się do ponownego startu w elicie.

„Super Express”: - Janusz Kołodziej w składzie to według żużlowców gwarancja medalu. Nazywają cię z w klubie talizmanem?

Janusz Kołodziej: - Nie, medale to zasługa całej drużyny. Ja mam trochę szczęścia, że jeżdżę w dobrych klubach i mam szansę walczyć o najwyższe cele. W moim życiu żużlowym było wszystko: najpierw jazda w 2. lidze, awans do 1., potem awans do Ekstraligi, potem spadek... Najlepiej się człowiek bawi walcząc o złoto, a spadek boli najbardziej. W tym sezonie zdobyliśmy mistrzostwo, jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyniku, bo nie było łatwo.

- Indywidualnie to był dla ciebie również sezon jak z marzeń.

- Miałem też gorsze momenty, ale w trudnych momentach potrafiłem się podnieść, nie załamałem się. Udało się awansować do Grand Prix, w związku z czym czeka mnie w przyszłym roku jeszcze więcej pracy. Mam jakieś doświadczenie z poprzednich lat, dlatego mam nadzieję, że dobrze to będzie wyglądało.

- Ostatni raz byłeś stałym uczestnikiem GP w 2011 roku. Jak zmieniłeś się od tamtego czasu?

- Wtedy trochę przesadziłem ze zbijaniem wagi. Z 53,5 kg zszedłem do 50 kg i to było o wiele za mało. Osłabiłem się, złapałem kontuzję. Sam siebie zajechałem. Psu do budy można dać metrowy łańcuch i się męczy, a możesz dać 10-metrowy. Ja trochę tak się traktowałem, nie puszczałem się na wolność. Cały czas była ostra robota i zaniżanie wagi.

- Jak się przygotowujesz do przyszłego sezonu?

- Teraz nie zwracam na wagę aż tak wielkiej uwagi, wszystko trzeba robić z głową. Żużel jest bardzo kontaktowy, mogę zrobić wagę, a po pierwszym wypadku będę połamany i będę miał dwa miesiące z głowy.

- Finansowo jesteś gotowy na Grand Prix?

- Na pewno nie będzie tanio, ale na szczęście z klubem porozumiałem się w ten sposób, że będę wspierany przez sponsorów. Potrzebuję więcej motocykli i więcej mechaników. Mój park maszyn musi się zwiększyć. Paliwo, jedzenie, hotele, to wszystko drożeje, ale... takie jest życie.

- Planujesz wakacje?

- Dużo wydarzyło się w tym roku, dlatego wakacje będą. Potrzebuję trochę odpoczynku. Na parę dni skoczymy do Turcji. W życiu tam nie byłem. Dywany widziałem, kebaby jadłem (śmiech). Zobaczymy czy tam smakują tak samo jak w Polsce.

- Często przypominasz, że pochodzisz ze wsi. Ludzie ze małych miejscowości są silniejsi od miastowych?

- Nie można generalizować, ale obserwując kariery wielu sportowców mam wrażenie, że ci ludzie, którzy od małego są przyzwyczajeni do ciężkiej pracy, nigdy nie powiedzą że już mają dość. Ktoś przyzwyczajony do bardziej komfortowego życia w pewnych momentach może być zmęczony, łatwiej się poddaje. Mnie rodzice budzili o 6:00 i pytali "czemu ty jeszcze śpisz?". Teraz mam inne życie i czasem mogę pospać do 10, ale później mam wyrzuty sumienia, bo czego innego zostałem nauczony. Wieś nauczyła mnie, że samo nic nie przyjdzie i by coś osiągnąć, trzeba włożyć w to wiele pracy.

Najnowsze