- Na szczęście nie mam lęku wysokości, ale gdy spojrzałem w dół, prawie zakręciło mi się w głowie - mówi "Super Expressowi" Hampel.
Hampel jeździł na Spodku po specjalnie uformowanym torze. W niczym nie przypominał on jednak powierzchni żużlowej.
Przeczytaj koniecznie: Jarosław Hampel zarabia 2 300 000 zł
- To był śnieg, a pod koniec już wyjeżdżony lód. Kręciłem naprawdę ostre kółka przy dużej prędkości. Mogło mnie to zgubić, bo straciłem panowanie nad motocyklem na jednym z ostatnich okrążeń. Na szczęście szybko opanowałem maszynę, bo spaść na ziemię to nic przyjemnego - podkreśla żużlowiec.
Reprezentant Polski wciąż ekscytuje się tym ekstremalnym wyczynem, ale już myśli o kolejnych.
- Taki już jestem, że nie mogę usiedzieć w miejscu, więc na pewno coś wymyślę. Skakałem na bungee, pasjonuję się nurkowaniem. Niedługo wyjeż-dżam do Włoch, by pojeździć na motocrossie. Umiem już skakać i robić fajne triki. Ale ostatecznie zostanę chyba przy żużlu - uśmiecha się Hampel.