Wielkim rozczarowaniem dla polskich fanów żużla okazało się Grand Prix rozgrywane na PGE Stadionie Narodowym. Pomimo obecności w półfinale trzech naszych reprezentantów, żadnemu z nich nie udało się awansować do wielkiego finału. Nie oznacza to jednak, że zabrakło w nim emocji. Wręcz przeciwnie – działo się bardzo dużo. Start wygrali Mikkel Michelsen oraz Max Fricke, ale to Australijczyk był lepszy. Duńczyk natomiast, który po chwili musiał walczyć o drugą lokatę ze swoim rodakiem Leonem Madsenem, niespodziewanie upadł na tor. Sędziowie po długich naradach zdecydowali się na wykluczenie Michelsena.
Nie oznaczało to jednak końca kłopotów, wykluczony Duńczyk podczas tego starcia mocno bowiem ucierpiał. Na torze momentalnie pojawiły się służby medyczne, które pomogły żużlowcowi dotrzeć do parku maszyn. Twarz Michelsena wykrzywiał grymas bólu i trzymał się on za pachwinę, ale na szczęście doszedł do celu o własnych siłach.