Zespół Red Bulla miniony weekend na torze w Portugalii może uznać za całkiem udany. Trzecie miejsce w niedzielnym wyścigu zajął Max Verstappen. Jednak w piątek w ekipie nie mogło być jeszcze aż tak dobrych humorów zwłaszcza po tym, co wydarzyło się podczas sesji treningowej. A doszło w niej do kolizji między holenderskim kierowcą, a Lance'm Stroll'em. Kierowca Racing Point uderzył w Verstappena na jednym z zakrętów przez co sesja musiała zostać przerwana na kilka minut.
Justyna Kowalczyk DOTKNIĘTA DO ŻYWEGO. Stanowcza reakcja na OBRZYDLIWY KOMENTARZ
Reprezentant Holandii nie zamierzał kryć swojego zdenerwowania. Tuż po wypadku wrzeszczał przez radio. - Co za kretyn! Co za Mongoł! - wykrzyczał Verstappen. Te słowa oburzyły sporą część internautów, bo kierowca ewidentnie obraża w nich obywateli ponad trzymilionowego państwa. Niestety Holender jednak nic sobie z tego nie robił i powiedział, że nie jest jego problemem, jeśli komuś nie podobają się jego słowa wypowiadane przez radio.
POTĘŻNA Serena Williams w stroju, który ledwo zasłania WAGINĘ. Takich ZDJĘĆ jeszcze nie widzieliście
Bardzo szybko zareagowała organizacja Mongol Identity, która broni dobrego imienia tego kraju. - Jesteśmy zszokowani i rozczarowani tym, że Formuła 1 nie zabrała żadnego głosu w tej sprawie i nie sprzeciwiła się głośno takim wypowiedziom. Skierujemy nasz list bezpośrednio do rządu i organu zarządzającego F1. Określenie 'mongoloid', odnoszące się bezpośrednio do osób z zespołem Downa, zostało odrzucone przez WHO w roku 1965, ponieważ było i nadal jest uważane za obraźliwe dla osób pochodzenia mongolskiego - czytamy w oświadczeniu organizacji. Ta domaga się jednocześnie przeprosin od kierowcy Red Bulla.