Tor w Polsce? Nie wierzę!
W życiu jestem dużym optymistą, jestem w stanie uwierzyć nawet w to, że nad Wisłą odbędą się piłkarskie mistrzostwa Europy, ale tor Formuły 1 w Polsce? Nigdy w życiu! Jedyny „nadający” się do ścigania obiekt w Polsce, ten w Poznaniu, nie jest tak eksploatowany jak powinien, ponieważ hałas, jaki z niego dobiega, przeszkadza okolicznym mieszkańcom!
Gdzie więc wybudować taki tor? W tym problem, że nie ma gdzie. A jakby się jakimś cudem udało takie miejsce znaleźć, to zaraz zaczęliby protestować ekolodzy, że to drzewo jest nie do ruszenia, a tamten krzaczek jest ważny dla ekosystemu. No i jeszcze spaliny wydalające się z bolidów zanieczyściłyby nasze czyste polskie powietrze. Kibicom nie zostaję więc nic innego jak poczekać rok i znów w liczbie kilkudziesięciu tysięcy wybrać się na Hungaroring. Bo tylko na Węgrzech Robert Kubica może poczuć się jak w domu.
Rafał Mandes
F1 na polskich ulicach? Wolne żarty...
Szef Formuły 1 Bernie Ecclestone nie widzi przeszkód, żeby w przyszłości jeden z wyścigów Grand Prix odbywał się w Polsce. Robert Kubica podpowiada nawet, jak to zorganizować: nie budować nowego obiektu, ale postawić na tor uliczny. Miłe słowa. Bardzo krzepiące. Tyle że cokolwiek absurdalne...
Nikt, kto choć raz w życiu miał okazję sprawdzić wytrzymałość zawieszenia swojego samochodu na polskich ulicach, nie wpadłby na to, żeby wypuścić na nie pojazdy F1. Potężna moc silników? Ultranowoczesna konstrukcja bolidu? Geniusz inżynierów? W starciu ze studzienkami, koleinami, dziurami cała ta kosmiczna technologia byłaby całkowicie bezużyteczna. Już prędzej na „polskim torze ulicznym” można by rozegrać jeden z etapów Rajdu Dakar...
Szymon Rojek