Jarosław Hampel

i

Autor: Przemysław Szyszka

Poznaj Michała Przybylskiego, prawą rękę Hampela

2013-06-29 4:00

Kiedy żużlowiec wygrywa zawody, w zasadzie cały splendor spływa na niego. Ale nie byłoby dobrych występów, gdyby nie mechanicy. Za przygotowanie motocykla, a także logistykę wyjazdów najlepszego polskiego żużlowca Jarosława Hampela (31 l.) odpowiada jego prawa ręka Michał Przybylski (31 l.).

Przybylski i Hampel poznali się pod koniec lat 90. w szkółce żużlowej w Pile. Obaj stawiali pierwsze kroki w czarnym sporcie, ale zawodowcem został tylko Hampel.

- Od razu wiedziałem, że z tej mąki chleba nie będzie i zrezygnowałem z żużla - opowiada "Super Expressowi" Przybylski. - Również dlatego, że borykałem się z kontuzjami. Byłem też już za stary na przyuczanie się do żużla, miałem 17 lat. Złapałem jednak dobry kontakt z Jarkiem i pojawił się pomysł, by razem pracować. To już chyba 15 lat.

Ludzie ze środowiska żużlowego mówią na niego po prostu "Czarny", ze względu na kolor włosów. A wcześniej, kiedy Hampel jeździł jeszcze w Unii Leszno, Przybylski dostał od kolegów z teamu pseudonim Czaruś.

- Śmiali się, że tak siedzę przy tym motocyklu i ciągle coś czaruję. Przez lata nauczyłem się już pracy pod presją czasu. I nieważne, czy to liga, czy Grand Prix. Kiedy zostają tylko dwie minuty do startu, wyłączam się, nie słucham nikogo wokół, a w głowie mam tylko dyszę, zapłon i inne części. Skupiam się na motocyklu - podkreśla.

Przybylski robi wszystko, by Hampel mógł się skupić tylko na jak najlepszej jeździe.

- Na mojej głowie jest logistyka, wszystko ma działać jak w zegarku. Planuję wyjazdy, rezerwuję hotele. Poza tym zajmuję się zamawianiem sprzętu, by Jarek niczym się nie przejmował, tylko dostawał gotowy produkt. Często spotykam się też z tunerem Janem Anderssonem, który przygotowuje nam silniki. Oczywiście, jak to w każdym teamie, są sporne sytuacje. Ale nie jest tak, że boczymy się na siebie po kilka dni. Błyskawicznie sobie wszystko wyjaśniamy, przybijamy piątkę i pracujemy dalej - twierdzi Przybylski.

Team Jarka Hampela od niemal tygodnia jest w Skandynawii. Najpierw "Mały" wystąpił w meczu ligi szwedzkiej, a teraz pieczołowicie przygotowuje się do sobotniego Grand Prix w Kopenhadze.

- Cel na te zawody to zdobyć jak najwięcej punktów, a na cały sezon - jak zawsze: tytuł mistrzowski. Rok temu w Kopenhadze Jarek złamał nogę, ale jestem pewien, że nie będzie miał oporów, by walczyć w Danii o zwycięstwo. Szkoda, że pogubiliśmy trochę punktów w Grand Prix, ale ostatnie zwycięstwo w Gorzowie chyba udowodniło, że ten kryzys już za nami - uważa Przybylski.

Najnowsze