Piotr Protasiewicz był trzecim najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny z Winnego Grodu w tym sezonie (po Martinie Vaculiku i Patryku Dudku - red.) i to pomimo faktu, że zaliczył kilka bardzo groźnie wyglądających wypadków. W rozmowie z klubowymi mediami Protasiewicz podsumował sezon i zdradził szokującą rzecz:
- Przed fazą play-off znikąd pojawiły się u mnie kłopoty z kręgosłupem. W zasadzie w pierwszym meczu półfinałowym nie powinienem wsiadać na motocykl. Niestety, nie było za bardzo rezerwy... Z lekarzami stawaliśmy na uszach, aby sobie jakoś poradzić. Jeździłem na tyle, na ile, było mnie stać - przyznał przed kamerą Falubaz TV.
Unia Leszno – Stal Gorzów: „PIEKŁO w drugim łuku!”. Zobacz WYŚCIG SEZONU! [WIDEO]
Transferowy HIT Apatora Toruń? Działacz potwierdził zainteresowanie
Protasiewicz nie może odżałować, że jego Falubazowi nie udało się wywalczyć brązowego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski. W rywalizacji ze Spartą Wrocław górą byli rywale (32:37 w Zielonej Górze i 50:40 we Wrocławiu):
- Pierwszy mecz o brąz należy przemilczeć, bo to była antyreklama żużla. We Wrocławiu natomiast nie wykorzystaliśmy potencjału Martina Vaculika, który pojechał świetnie i zdobył 18 punktów. Gdybyśmy coś do tego dorzucili, moglibyśmy zdobyć brąz, ale niestety nie udało się - podsumował Protasiewicz.