Na środowym etapie (583 km, w tym 342 km odcinka specjalnego) polski kierowca Orlen Teamu i jego niemiecki pilot Timo Gottschalk uniknęli niemiłych przygód. Na swojej Toyocie Hilux dojechali do mety na piątej pozycji tracąc tylko 5.06 min do najszybszego na „kresce”, Saudyjczyka Yazeeda Al-Rajhi.
Liderem na dwa etapy przed końcem pozostaje legendarny Francuz Stéphane „Mr Dakar” Peterhansel na Mini John Cooper buggy. Stracił wprawdzie w środę 49 s do Katarczyka Nassera Al-Attiyaha na Toyocie Hilux, ale pozostało mu jeszcze 17 minut przewagi. Natomiast strata Przygońskiego do Peterhansela wynosi ponad 2:18 godz, zaś do trzeciego w klasyfikacji, Hiszpana Carlosa „Matadora” Sainza (Mini John Cooper buggy) - 1:15 godz. Tylko nieszczęście któregoś z rywali mogłoby dać Polakowi awans do pierwszej trójki i wyrównanie sukcesu Krzysztofa Hołowczyca.
W klasie małych samochodów SSV trzecią i czwarta pozycję zajmują Aron Domżała i Maciej Goczał. Prowadzi Chilijczyk Francisco Lopez.
Kamil Wiśniewski na Yamasze Can-Am uzyskał szósty czas etapu w rywalizacji quadów. Taką samą lokatę zajmuje w klasyfikacji ogólnej, ale strata do podium wynosi aż 5:52 godz. Liderem jest Argentyńczyk Manuel Andujar (Yamaha 700).
Natomiast rajd zakończył się dla dotychczasowego lidera wśród motocyklistów, Chilijczyka Jose Cornejo. Miał on upadek na swojej Hondzie na 252. kilometrze OS. Uderzył się w głowę, po czym stracił na kilka minut przytomność. Pozbierał się i dojechał do mety spadając na trzecie miejsce w klasyfikacji ogólnej, ale wkrótce znów poczuł się źle. Lekarze stwierdzili wstrząs mózgu i nakazali obserwację oraz dokładniejsze badania. Śmigłowiec zabrał go do szpitala.