W Formule 1 wszelkie roszady działają na zasadzie domina. Pierwsza pociąga za sobą kolejne. Tym razem wszystko zaczęło się od wsparcia zespołu Racing Point Force India przez kanadyjskiego bogacza Lawrence'a Strolla. Tego samego, który przed sezonem do ekipy Williamsa wcisnął swojego syna - Lance'a. I teraz chciałby dziecko przenieść do nowego teamu. Kanadyjczyk miałby zająć miejsce Estebana Ocona. Natomiast coraz głośniej mówi się, że za kierownicą Williamsa zasiadłby wtedy Robert Kubica, będący zawodnikiem testowym i rozwojowym stajni z Grove.
Wściekłości na kolejne plotki nie ukrywał Lewis Hamilton. - Zawsze wspierałem Estebana, bo to jak się zachowuje i jakie wyniki osiąga na torze jest wyjątkowe. Niestety, Formuła 1 jest teraz w dziwnym momencie, w którym niektóre zespoły zamiast rozwijającego się dzieciaka wolą pieniądze. To znaczy, że struktura sportu w kontekście redystrybucji środków jest prawdopodobnie zła. Nie czytałem, kto i gdzie przechodzi, ale Esteban powinien mieć do dyspozycji tak dobre auto jak dobrym jest kierowcą. Nie może być tak, że przed dobrego kierowcę wciska się ktoś z większymi pieniędzmi. To nie powinno się zdarzać. Osoby zarządzające F1 powinny się tym zająć - stwierdził brytyjski as kierownicy.
- Nie może być tak, że przed dobrego kierowcę wciska się ktoś z większymi pieniędzmi - skomentował ostatnie wieści ze świata F1 Lewis Hamilton.
Faktycznie, brytyjskiemu mistrzowi Formuły 1 trudno nie przyznać racji. Różnica w drodze do sukcesu Ocona i Strolla idealnie oddaje miejsce, do którego zmierza dzisiejszy sport. Pierwszy z nich nie mógł liczyć na ogromne wsparcie rodziców. Ci, starali się jak mogli, by syn mógł na początku finansować swoje starty. Sprzedali dom i przez trzy lata mieszkali w przyczepie kempingowej. Drugi natomiast wychowywał się w bogatym domu, gdzie niczego nigdy nie brakowało, a ojciec chętnie spełniał wyścigowe fanaberie swojej pociechy, choć sam Lance nie zawsze wyróżniał się na tle równieśników umiejętnościami.