To było trzecie z rzędu podium AF Corse w tej rywalizacji. Włoski team, który od tego roku wystawia pod własnym szyldem bolid Ferrari 499P, kontynuował to, co pokazał w pierwszych dwóch rundach sezonu, kiedy to zajął odpowiednio drugie i pierwsze miejsce. Robert Kubica oraz jego partnerzy, oficjalni kierowcy Ferrari, Robert Shwartzman i Yifei Ye, w ciągu pierwszej godziny 6-godzinnych zmagań przeskoczyli z ósmego na piąte miejsce.
Potem załoga przez jakiś czas walczyła w pierwszej piątce, a była nawet krótko klasyfikowana na czwartej pozycji. Jednak konieczność do tankowania sprawiła, że samochód ostatecznie finiszował ósmy w generalce MŚ WEC i trzeci w PŚ FIA. To jednak pozwoliło utrzymać AF Corse drugą pozycję w klasyfikacji punktowej drużyn niefabrycznych.
Ważne słowa Bartosza Zmarzlika po Grand Prix Polski. Zaapelował do kibiców, duża prośba
Kibice Roberta Kubicy będą w siódmym niebie. Chodzi o niego i Ferrari
Małe błędy sporo kosztowały
Robert Kubica tak skomentował weekend w Belgii: – Nie był dla nas łatwy, zaczęliśmy od pewnych problemów podczas przygotowań do wyścigu. Dzięki dobremu startowi udało się wspiąć z ósmej na czwartą pozycję. Niestety, niektóre małe błędy kosztowały nas dużo czasu, a czerwona flaga pojawiła się w najgorszym momencie dla naszego samochodu, ponieważ kończyło się paliwo i musieliśmy zjechać do boksów zaraz po restarcie. To nas zrzuciło na ósme miejsce w sumie i trzecie w klasie. Mimo to było to kolejne cenne doświadczenie i ważna lekcja, pozwalająca nam lepiej przygotować się do najważniejszego wyścigu, którym w przyszłym miesiącu będzie 24h Le Mans – podsumował krakowianin.