Polski kierowca wygrał mimo to pierwszą imprezę po powrocie, rajd Ronde Gomitolo di Lana, i to jedną ręką. Dosłownie i w przenośni, bo musiał sobie radzić z ograniczeniami fizycznymi, ale jednocześnie drugiego na mecie rywala wyprzedził o blisko minutę na dystansie 36 km. Jego subaru impreza miało specjalnie przystosowaną manetkę zmiany biegów, umieszczoną nie po obu stronach kierownicy, ale tylko po lewej.
Kubica porusza się żwawo, nie musi już korzystać z kuli. Główny problem to prawa ręka. - Nigdy już nie będzie taka sprawna jak dawniej - przyznaje nasz kierowca, który wyraźnie unika obciążania jej czymś cięższym niż telefon komórkowy. Obserwatorzy rajdu zauważyli, że autografy rozdawał lewą ręką, tą samą, którą wznosił butelkę szampana dla zwycięzców .- Już fakt, że tu jestem, to dla mnie wielkie osiągnięcie, kolejny osiągnięty cel - skomentował Kubica. - Ostatnie miesiące to nie był miły czas, ale nigdy się nie poddałem. Pewne rzeczy są jednak poza moim zasięgiem - podkreślił, odnosząc się do swojego najpoważniejszego urazu - nie w pełni sprawnej prawej ręki. "Nie ma w niej pełnej ruchomości" - napisała brazylijska agencja prasowa Estado, a Kubica nie zaprzecza. - Fizyczne już nigdy nie będę taki, jak byłem - przyznał krakowianin, który jednak wciąż nie porzucił myśli o powrocie do F1.