Debiutujący w WRC Robert błysnął w 2014 r., bo na pierwszych oesach rajdu trafił idealnie z doborem opon, podczas gdy inni musieli zwalniać, ślizgając się na trasie. Potem z kolei to rywale zyskiwali, a Kubica tracił. W Monte Carlo nie ma bowiem ważniejszej rzeczy niż właściwy wybór gum na kolejne pętle imprezy. Podczas tego samego odcinka nawierzchnia może się zmieniać. Na asfalcie może pojawić się lód i śnieg.
Nie da się jechać idealnie, kierowcy muszą znaleźć kompromis, zakładając często opony na krzyż, na przykład gładkie tzw. slicki i z kolcami jednocześnie. Kierowcy muszą wybrać 30 opon z puli 82 składających się z 8 twardych slicków, 16 miękkich, 24 supermiękkich, 24 zimowych z kolcami i 10 bez nich.
Krakowianin zdaje sobie sprawę, że nie jadąc w zespole fabrycznym, ma mniejsze szanse od konkurentów.
Rajd Monte Carlo: Robert Kubica zapuścił brodę [ZDJĘCIE]
- W zeszłym roku wygrałem tu dwa oesy, ale konkurencja w tym roku będzie bardzo mocna, a zespoły fabryczne z pewnością są dobrze przygotowane. To pierwszy występ zbudowanego przeze mnie zespołu RK WRT - mówi Kubica, który trenował przez trzy dni w okolicach francuskiego Gap. Miał do dyspozycji dwa fordy fiesta RS WRC. Głównym celem było poznanie charakterystyki nowych opon dostarczanych tym razem przez Pirelli (poprzednio Polak jeździł na michelinach).
- Nie mogę się już doczekać pierwszej imprezy sezonu, chociaż będzie to dla mnie duże wyzwanie, a o przebiegu rywalizacji będą decydować w dużym stopniu warunki pogodowe - podsumowuje nasz kierowca. Start Rajdu Monte Carlo zaplanowano z wielką pompą dziś wieczorem przed słynnym kasynem, po czym zawodnicy pokonają jeszcze dwie nocne próby. Łącznie uczestnicy mają do przejechania 355 km na 15 odcinkach specjalnych.