Skandal na Stadionie Narodowym. Ole Olsen: Jestem niewinny!

2015-04-21 19:59

Ole Olsen (68 l.) to człowiek, który po ostatnim weekendzie nie jest zbyt szanowany w Polsce. Jego firma przygotowywała tor na Stadionie Narodowym na Grand Prix w żużlu. Impreza okazała się totalną porażką. Rywalizację przerwano po zaledwie dwunastu biegach z powodu problemów z nawierzchnią oraz taśmą startową. W rozmowie z "Super Expressem" Duńczyk broni swojej pracy. - Jestem niewinny - podkreślił.

„Super Express”: - Może nam pan wytłumaczy, dlaczego tor nie nadawał się do jazdy?

Ole Olsen: - Tor został przygotowany zgodnie z wszelkimi regulacjami FIM. W czwartek oceniono, że jest odpowiednio zrobiony, w raporcie nie było żadnych uwag. W piątek odbył się trening i tylko trzech czy czterech zawodników wyjechało na tor. Wiem, że nie byli zadowoleni ze stanu toru. Na drugi dzień zawodnicy zostali zaproszeni na kolejny, nieplanowany trening. W tych wyjątkowych okolicznościach na tor wyjechało 18 zawodników, czyli wszyscy. Każdy miał szansę go sprawdzić i wszyscy powiedzieli, że jest OK. To samo zatwierdziło jury zawodów.

- Ale podczas zawodów tor już nie był dobry i zawody przerwano. Polscy kibice to pana winią za ten skandal.

- To, że zawody zostały przerwane po 12 biegach, nie jest moją decyzją. Ja przygotowałem wszystko jak trzeba. Na to, w jakim stanie jest tor, wpływ ma wiele czynników. Temperatura, wilgotność, czy nasłonecznienie. Proszę porównać to z wielkoszlemowym turniejem na Wimbledonie. Trawa na głównym korcie podczas finału jest w zupełnie innym, gorszym stanie, niż w czasie meczu pierwszej rundy.

- Czyli pana zdaniem na tym torze dało się rozegrać 23 biegi?

- Na żużlowym torze zawsze pojawią się dołki, czy nierówności. Ale czy tor stał się niebezpieczny dla zawodników? Tego komentować nie mogę i nie będę. Ale oczywiście mam na ten temat swoją opinię. Decyzję o odwołaniu zawodów podjęła FIM.

- Czy podczas budowy toru popełnił pan jakieś błędy?

- Żadnych. Wykonaliśmy tor w taki sam sposób, jak robimy to za każdym razem. Nie jestem więc w stanie wskazać żadnego mojego błędu.

- A co z maszyną startową? Zepsuła się. Dlaczego nie mieliście przygotowanej rezerwowej?

- Mieliśmy zapasowe części i wymienialiśmy je, robiliśmy wszystko, co się da. Niestety, cały czas były z tym problemy. Biorę na siebie całą
odpowiedzialność i szczerze przepraszam. Ale chciałem zwrócić uwagę, że według przepisów jeśli maszyna startowa się popsuje, zawodnicy powinni
startować na zielone światło.

- Poniósł pan jakąś karę? Będzie pan budował tory na kolejne Grand Prix w tym sezonie?

- Mamy oczywiście umowę na budowę kolejnych torów, ale nie chcę się teraz w tej sprawie wypowiadać, bo trwa śledztwo w sprawie Grand Prix w
Warszawie.

- Co może pan powiedzieć polskim fanom, którzy są wściekli za blamaże na Stadionie Narodowym?

- W pełni ich rozumiem. Jestem człowiekiem i również jestem bardzo zawiedziony tym, co się wydarzyło w Warszawie.

Najnowsze