Skoczył po śmierć

2009-02-11 9:00

To miał być jego ostatni skok w zawodach. Był ostatnim w życiu... 25-letni Jeremy Lusk nie przeżył fatalnego upadku.

Był jednym z największych talentów w akrobacji motocyklowej. Na motorze potrafił zrobić niemal wszystko. Kilka miesięcy temu widzowie mogli podziwiać jego umiejętności podczas zawodów na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia. Wtedy, po jednym z niesamowitych skoków, Lusk upadł, ale nic poważnego mu się nie stało.

W Kostaryce nie miał już tyle szczęścia. Fatalny skok rozpoczął już po upływie regulaminowego czasu. Nie dostałby za niego punktów, chciał po prostu efektownie pożegnać się z publicznością. Wyskoczył na prawie 10 metrów, obrócił motor kołami do góry i trzymał się tylko rękami. Potem spróbował się obrócić znowu i usiąść na motorze. Nie zdążył. Uderzył głową w ziemię, ułamek sekundy później został jeszcze trafiony w plecy przez spadający motor. Po prawie 5-godzinnej operacji lekarze dawali mu jeszcze cień szansy na przeżycie. Niestety, wczoraj zmarł w wyniku komplikacji po zabiegu. Na jego oficjalnej stronie internetowej wciąż widnieją plany startowe na najbliższe tygodnie...

Najnowsze