Wczoraj kierowca BMW był w Warszawie na zaproszenie Certiny. Szwajcarski producent zegarków jest jednym ze sponsorów Polaka.
- Poprzednio Robert Kubica dostał od nas zegarek z limitowanej serii z numerem 1984. Obiecałem mu, że jak wygra wyścig, dostanie też egzemplarz oznaczony jedynką - przypomina Adrian Bosshard, prezes Certiny.
Kubica w czerwcu wygrał wyścig w Kanadzie, za co został teraz nagrodzony przez sponsora. Czy poza zegarkiem dostał także pokaźną sumę? - Na to pytanie nie odpowiem - śmieje się Bosshard.
Robertowi także humor dopisuje. - Dziękuje Certinie, zwłaszcza za to, że rzadko organizuje imprezy, w których muszę uczestniczyć - żartuje. - Strasznie podoba mi się nowy zegarek, bo jest duży, a ja lubię duże rozmiary. Zwłaszcza silników!
Polak nie tylko odebrał w Warszawie zegarek. Zdążył też skrytykować Światową Federację Samochodową za niezrozumiałe przepisy, które w Singapurze odebrały mu szansę na podium. - W F1 jest wiele przepisów, które nadają się tylko do zmiany, między innymi regulacje dotyczące samochodu bezpieczeństwa - nie ukrywa. Jednak mimo dziwacznych przepisów zamierza do końca walczyć o mistrzostwo świata.
- Zostały jeszcze trzy wyścigi i na pewno dam z siebie wszystko - obiecuje Kubica. - Dopóki piłka w grze, wszystko może się zdarzyć.