Gollob po wypadku i operacji leży na intensywnej terapii szpitala wojskowego w Bydgoszczy. We wtorek wybudzono go ze śpiączki farmakologicznej (trwało to kilka godzin), w którą trzeba było go wprowadzić z powodu obrażeń klatki piersiowej. Na początku mistrz odpowiadał tylko skinieniem głowy, potem sam zaczął zadawać pytania. Nie mówi jeszcze płynnie, bo po intubacji ma wszystko obolałe, ale jest już coraz lepiej. Przyjmuje silne leki, ale cały czas jest świadomy i wie, co się stało. Zadawał lekarzom dużo pytań o swoje dolegliwości.
- Pierwsze czynności z Tomkiem po przebudzeniu polegają na nauce przełykania, odżywiania, używania swojego ciała od nowa po byciu nieprzytomnym. Nic nie wskazuje na to, żeby jego stan się pogarszał. Wprost przeciwnie: stabilizuje się i poprawia - wytłumaczył Robert Włodarski, ordynator oddziału klinicznego anestezjologii i intensywnej terapii bydgoskiego szpitala.
Wczoraj Gollob zjadł pierwsze śniadanie i napił się (wcześniej był odżywiany kroplówką). Oczywiście nie był to normalny posiłek, ale "papka medyczna", czyli jedzenie w formie płynnej. Kiedy zaczął samodzielnie oddychać, zaczęła się nauka połykania. To normalny proces związany z intubacją (czyli umieszczeniem plastikowej rurki w tchawicy) podczas i po operacji oraz paraliżem od klatki piersiowej w dół.
Gollob ma obolałe wszystkie elementy jamy ustnej właśnie z powodu intubacji. Musi użyć dużej siły, by "wdmuchnąć" jedzenie do przełyku i je połknąć.
Niedługo po przebudzeniu poprosił o przybycie rodziny. Spotkanie było bardzo emocjonalne, pojawiły się łzy. Mocniej przeżyła je rodzina niż sam żużlowiec. Dziś ma zostać przeniesiony na oddział neurochirurgii do profesora Marka Harata (przeprowadzał operację Golloba). Tam rozpocznie się seria badań (rezonans, tomografia). Wówczas pojawią się też pierwsi masażyści i rehabilitanci, którzy będą pracować nad ciałem Tomasza Golloba.