Nie znaleziono osoby, którą można by uznać za winną tego, co przytrafiło się Tomaszowi Gollobowi. Działania prokuratury nie potwierdziły tezy, że wypadek polskiego żużlowca był wynikiem niedopatrzeń organizatorów. Po wielu ekspertyzach wykluczono także wadliwość sprzętu. Wszystko wskazuje na to, że to nie sprzęt zawiódł. Sam Tomasz Gollob prosił śledczych, by te zdarzenie zakwalifikowali jako nieszczęśliwy wypadek.
We wtorek rano prokuratura poinformowała, że w miejscu, gdzie wydarzył się nieszczęśliwy wypadek nie było flagowego, który ostrzega zawodników przed niebezpieczeństwem na trasie. Wcześniej świadkowi wypadku wydawało się, że taka osoba znajdowała się w pobliżu toru, ale sam organizator przyznał, że w miejscu, gdzie rozbił się Gollob nie był wyznaczony nikt z flagowych. Dlatego też wydaje się, że przy wypadku nie było winy organizatorów wyścigów motocrossowych w Chełmnie.
Gollob doznał urazu kręgosłupa w odcinku piersiowym, złamał też siódmy piersiowy krąg i uszkodził rdzeń kręgowy. Przeszedł operację i przez kilka dni pozostawał w śpiączce farmakologicznej. Obecnie znajduje się w klinice rehabilitacji. Odzyskał jedynie częściowe czucie w kończynach.
