To był wieczór Macieja Janowskiego. W piątek był drugi, ale w sobotę nie zostawił złudzeń. "Magic" w fenomenalnym stylu wygrał drugą rundę cyklu SGP 2020. Pomylił się tylko raz, w fazie zasadniczej. W decydujących momentach nie było na niego mocnych. Polak jest liderem klasyfikacji generalnej z 38 punktami i wysłał rywalom jasny sygnał - ja chcę walczyć o złoty medal. Wzruszony zawodnik zabrał głos tuż po decydującej gonitwie.
- Dziękuję wszystkim z mojego teamu, bo wykonali niesamowitą pracę. Gdy jechałem, to słyszałem stadion, który skandował moje imię i nazwisko. Dodawało mi to energii, ale jednocześnie nie ułatwiało zadania. Na szczęście podołałem wyzwaniu. Jesteście niesamowici! Pamiętam, gdy w młodości ścigałem się z kolegami po poręczach przy trybunie nr 4. Marzenia się spełniają - powiedział wzruszony Maciej Janowski.
Kibice we Wrocławiu byli wniebowzięci. Nie dość, że Janowski wygrał, to za jego plecami zameldował się inny lokalny bohater - Tai Woffinden. Podium uzupełnił Bartosz Zmarzlik, co dopełniło radości polskich kibiców. Wieczór na Olimpijskim zapamiętamy nie tylko dzięki sukcesom "Biało-Czerwonych". Pod względem sportowym to były po prostu genialne zawody. Mnóstwo mijanek i znakomita walka żużlowców sprawiły, że fani na moment zapomnieli, że trwa pandemia. Obiekt unosił się nad ziemią. Życzymy sobie i państwu kolejnych tego typu wydarzeń!