Arkadiusz Malinger zabił się na treningu. OJCIEC widział ŚMIERĆ 17-letniego żużlowca

2011-08-19 4:15

Przed nim było całe życie i piękna żużlowa kariera. Zaledwie 17-letni junior Startu Gniezno Arkadiusz Malinger jak co dzień ciężko trenował na miejscowym stadionie. Nie wrócił jednak do domu, bo miał koszmarny wypadek na torze. Po godzinnej walce lekarzy o jego życie nastolatek zmarł.

Malinger nie mógł jeszcze występować w meczach pierwszoligowego Startu Gniezno, bo nie posiadał licencji żużlowej (niedługo miał przejść egzamin). Do wypadku doszło po zderzeniu na treningu z innym zawodnikiem.

Jak opowiadają świadkowie wydarzenia, Arek w jednym z próbnych biegów jechał na prowadzeniu, ale dosyć wolno. Na wyjściu z pierwszego łuku drugiego okrążenia, jadąc przy krawężniku, z niewiadomych przyczyn wpadł w poślizg, upadł na tor, a chwilę później został uderzony w głowę przez motocykl kolegi.

Śledztwo w tej sprawie wszczęła policja. Według wstępnych ustaleń chłopak miał złamany kręgosłup na odcinku szyjnym i poważne obrażenia głowy.

Patrz też: Robert Kubica przyjedzie do Polski. Niestety w tym sezonie nie wróci już na tor

Miał zdawać maturę

- Na stadionie były karetki pogotowia, więc poszkodowany żużlowiec otrzymał błyskawiczną pomoc, która zresztą została przeprowadzona wzorcowo. Natychmiast został przewieziony do szpitala, gdzie niestety nie udało się go uratować - mówi "Super Expressowi" rzecznik Startu Gniezno Grzegorz Buczkowski.

Wszyscy pracownicy klubu młodego żużlowca są w szoku. Wprawdzie nie jest możliwe odwołanie najbliższego meczu Startu (z Wybrzeżem w Gdańsku), ale spotkanie ma zostać poprzedzone minutą ciszy, a żużlowcy będą mieli czarne opaski na ramionach.

- Nie mogę dojść do siebie po tej tragedii. Był bardzo lubiany. Do wypadku doszło o 19, a ja o 15 jeszcze z nim rozmawiałem. Był pogodny i szykował się na trening. Spokojny, grzeczny chłopak, chodził do liceum i za rok miał zdawać maturę. Pochodził z bardzo dobrej, szanowanej rodziny. To dla nas wielka strata - podkreśla Buczkowski.

Tata widział jego śmierć

Na własne oczy śmierć Arka zobaczył jego ojciec.

- Pan Malinger był mechanikiem naszego zawodnika. Oczywiście pojawił się również na treningu, by przygotowywać synowi sprzęt. Fakt, że wszystko stało się na jego oczach, jeszcze potęguje rozmiary tego nieszczęścia - mówi Buczkowski.

W czwartek w Gnieźnie miał odbyć się półfinał młodzieżowych mistrzostw Polski, ale klub wystosował wniosek do Komisji Sportu Żużlowego o odwołanie tej imprezy.

Nie wiadomo jeszcze, kiedy odbędzie się pogrzeb Arka.

Najnowsze