"Super Express": - Grand Prix w Gorzowie to dobry moment dla Golloba i Hampela, aby zacząć odrabiać straty?
Jerzy Szczakiel: - Idealny. Tomek zna na tym torze każdą szybką ścieżkę i powinien to wykorzystać. Na podium będzie na pewno, liczę nawet, że wygra. Jeśli tak się stanie, to na pewno odzyska wiarę w to, że można dogonić Sajfut- dinowa i zdobyć mistrzostwo. Ale szanse ma również Jarek Hampel.
- Dlaczego pana zdaniem po świetnym początku sezonu w Grand Prix, ostatnio obaj mocno spuścili z tonu?
- Proszę pamiętać, że nie wszystko zależy od nich. Jeśli tak fantastyczni jeźdźcy jak oni mają dobre motocykle, to są nie do pokonania. A kiedy sprzęt jest słabszy, to nawet takie asy nic nie zdziałają. Zauważam jednak, że u Golloba forma rośnie. Byłem ostatnio w Toruniu na zawodach par i serce rosło, jak Tomek mijał po trzech rywali. Jego motocykl znów jest szybki.
- Krytycy Golloba twierdzą, że słabsze występy spowodowane są tym, że ma już 42 lata na karku...
- Bzdura. Jak na niego patrzę, to jeździ jak młodzieniaszek. Jest szczuplutki jak kiedyś, ale też umięśniony, głównie dzięki treningom na crossie. Wiek mu nie przeszkadza.
- A Hampel? Od dawna powtarza, że jego marzeniem jest mistrzostwo świata, ale w tym sezonie znów daleko mu do tego celu.
- Ja kiedyś nawet w najlepszych snach nie marzyłem o tym, że mogę być mistrzem. A jednak nim zostałem. Jeśli Jarek chce tego tytułu, to na pewno go zdobędzie, bo jest jednym z najlepszych na świecie i dobrał sobie bardzo dobrych mechaników. Jest poza tym spokojny, skupia się na sporcie, a nie na tym, by chuliganić. Bo balangowicze nigdy w tym sporcie nic nie osiągną.
- Nie martwi pana to, że będąca żużlową potęgą Polska ma w historii tylko dwa indywidualne mistrzostwa świata - pańskie i Golloba?
- Martwi, ale myślę, że na kolejne mistrzostwo nie będziemy czekać długo. Popatrzmy na takiego Krzysztofa Kasprzaka. Jeździ bez kompleksów, objeżdża gwiazdy. Będziemy mieli z niego pociechę. Zdobycie mistrzostwa to wielkie przeżycie. Mnie ludzie do dziś mówią, że przychodzili na mecze, żeby zobaczyć "Szczakla". Łezka się w oku kręci.