Adam Balski w ostatnim pojedynku w grudniu ubiegłego roku w Radomiu był na skraju nokautu, ale ostatecznie udało mu się wygrać jednogłośnie na punkty z Ukraińcem Siergiejem Radczenką. W lutym pięściarz poinformował w mediach społecznościowych o zerwaniu współpracy z grupą Tymex, w czerwcu ogłosił zakończenie kariery, by kilkanaście dni później ją wznowić. Następnie rozpoczął treningi z Fiodorem Łapinem - głównym trenerem grupy Knockout Promotions, a niedawno ogłoszono jego występ na gali tej grupy 26 października w Sosnowcu, gdzie jego rywalem ma być Czech Vladimir Reznicek (31 l., 9-2-2, 4 k.o.).
Gdy w sierpniu rozmawialiśmy z Mariuszem Grabowskim, ten stał na stanowisku, że Balski ma ważny kontrakt z grupą Tymex do 2023 roku i aby go jednostronnie zerwać, należy zapłacić grupie prawie milion złotych. Czy coś od tamtej pory się zmieniło? Oddajmy głos samemu zainteresowanemu:
- Jak przyjąłeś ogłoszenie występu Balskiego na gali Knockout Promotions?
Mariusz Grabowski: - To dla mnie nieporozumienie. W światowym boksie obowiązują pewne zasady, które na polskie podwórko wprowadził Andrzej Wasilewski. Dlatego dziwi mnie jego zachowanie. Moje stanowisko jest niezmienne - Balski wciąż jest zawodnikiem Tymexu.
- A jednak został ogłoszony jego występ.
- Jestem zszokowany tą sytuacją i zachowaniem niektórych osób, ale myślę że tak łatwo jednak nie będzie. Andrzej Wasilewski powołuje się na opinie prawników, ale w końcu to tylko... opinie prawników. Moi twierdzą, że umowa z Tymexem jest ważna. Balski to mój zawodnik i to się nie zmieni, dopóki sprawy nie rozstrzygnie sąd.
- Rozważasz wejście na drogę prawną?
- To możliwe, ale na razie podjęliśmy inne kroki, powiedzmy - międzynarodowe. Są przecież przepisy federacji i nie może być tak, że nagle robimy sobie wolną Amerykankę. Gdy Balski zaczął trenować z Fiodorem Łapinem machnąłem na to ręką, bo nie ingeruję w to, z kim trenują zawodnicy. Jednak ogłoszenie walki na gali w Sosnowcu uważam za przegięcie. Mam wrażenie, że ktoś tu chce pokazać: "patrzcie, jaki jestem mocny i ile mogę". To jest nieuczciwa konkurencja i działanie na szkodę mojej firmy.
- Pojawiły się informacje, że galę może usankcjonować zagraniczny związek, a nie jak do tej pory - Polski Wydział Boksu Zawodowego.
- Jeśli tak się stanie, to jest to zrobione po to, by obejść prawo. Jeśli w Polsce stracę prawo jazdy, to znaczy że mogę wyjechać do Niemiec, tam wyrobić "prawko" i sobie jeździć? Przecież to tak nie działa! Poza tym, wyobraź sobie... gala transmitowana w telewizji publicznej, a sankcjonowana przez jakiś zagraniczny związek. To kuriozum!
- Istnieje szansa, by rozstrzygnąć ten spór bez wchodzenia na drogę sądową?
- Szanse są, ale nie chcę daleko wybiegać w przyszłość. Mogę zdradzić, że rozmawiałem dziś z Andrzejem Wasilewskim i to była rzeczowa, męska rozmowa, ale w przyjacielskiej atmosferze. Jesteśmy umówieni na jutro i wtedy będzie wiadomo coś więcej. Myślę, że po tej rozmowie sytuacja ostatecznie się rozstrzygnie, albo w lewo, albo w prawo. Możemy się nie lubić, ale pewnych zasad musimy przestrzegać.
- Możliwe jest, by Knockout Promotions i Tymex współpromowali Balskiego?
- Na tę chwilę nie widzę takiej możliwości, ale zawsze możemy rozmawiać.
Rozczarowania nie ukrywa też Mateusz Borek, u którego Balski stoczył cztery ostatnie pojedynki:
- Pomagałem najlepiej i najszczerzej jak umiałem. Bo lubiłem tego chłopaka. Żaden zawodnik mnie swoim postępowaniem tak nie rozczarował. Ale to nie jest zły człowiek, tylko trafił na złych doradców. W sprawy formalne się nie mieszam, bo jego promotorem jest Mariusz Grabowski - powiedział nam szef MB Promotions, który oprócz pojedynków organizował zawodnikowi także obozy w Osadzie Śnieżka, oraz 40-dniowy wyjazd na treningi do USA.
Czy to możliwe, by zagraniczny związek sankcjonował polską galę? Zadzwoniliśmy w tej sprawie do Krzysztofa Kraśnickiego, przewodniczącego Polskiego Wydziału Boksu Zawodowego:
- Na tę chwilę nie nadzorujemy tej gali, ale w ciągu najbliższych dni sytuacja może się zmienić o 180 stopni. Jeśli organizatorzy będą chcieli, by imprezę sankcjonował PWBZ, rozstrzygnięcia muszą zapaść najpóźniej do czwartku, bo potrzebujemy jednego dnia na sprawdzenie badań zawodników, a w piątek jest już ważenie, które też musi się odbyć w naszej obecności. Teoretycznie, gali nie powinny sankcjonować zagraniczne ciała, ale praktycznie... różnie to bywa. Jeśli faktycznie, brany byłby pod uwagę zagraniczny związek zrzeszony w Europejskiej Unii Boksu, to i tak powinien się on najpierw zgłosić do nas, by uzyskać na to zgodę. Nikt na razie się nie zgłosił - tłumaczy Kraśnicki.
Innego zdania jest Andrzej Wasilewski, który zdradził, że to "praktycznie przesądzone", że zagraniczny związek będzie sankcjonował sobotnią galę. Szef grupy Knockout Promotions po raz pierwszy też zajął stanowisko ws. Adama Balskiego:
- Kontrakt Balskiego z grupą Tymex został rozwiązany?
Andrzej Wasilewski: - Co do sytuacji prawnej nie mam najmniejszych wątpliwości.. Sprawa ma jednak kilka istotnych trudnych obszarów....
- To znaczy?
- Chodzi mi o kwestię współżycia w środowisku bokserskim. Przez kilkanaście lat w Polsce było wiele grup bokserskich i choć konkurowaliśmy ze sobą, staraliśmy się jednak w pewien sposób szanować. Od kilku lat reguły gry się zmieniły. Zaczęło się wydzwanianie do zawodników za plecami promotora i nie ukrywam, że głównie chodzi o moich zawodników. Widziałem na własne oczy wiele prywatnych wiadomości przesyłanych do moich zawodników... Szczerze mówiąc, nie obawiam się z tego powodu strat biznesowych, ale taka atmosfera jest mało sympatyczna.
- O tym rozmawialiście z Mariuszem Grabowskim?
- Potwierdzam, odbyliśmy rozmowę, między innymi o tym. To była fajna, konstruktywna rozmowa, wreszcie nasza, bez pośredników, podczas której okazało się, że potrafimy po męsku rozmawiać. Byle tylko nie pojawił się żaden doradca...
- Jest szansa na to, że Knockout Promotions i Tymex będą współpromowali Balskiego?
- Udowadniałem wielokrotnie, że jestem otwarty na każdy wariant. Przez 20 lat pracy w zawodowym boksie potrafiliśmy się dogadywać z Donem Kingiem, Klausem-Peterem Kohlem, Sauerlandem, Warriors Boxing, Alem Haymonem, Eddiem Hearnem i innymi grupami. Jestem zdania, że zawsze lepiej się dogadywać, niż się kłócić. Szczególnie, że w polskim boksie mamy pięciu utalentowanych zawodników na krzyż i dobrze by było, by ci zawodnicy mieli organizowane jak najlepsze walki i pięli się w górę.
- Wracając do gali w Sosnowcu. To możliwe, by usankcjonował ją zagraniczny związek, a nie Polski Wydział Boksu Zawodowego?
- To już raczej przesądzone. Już kilka lat temu rozmawiałem z federacją z Włoch, która by chętnie weszła do Polski. Tak samo jest z Niemcami czy Austriakami. Zresztą, Austriacy już sankcjonują niektóre gale w Niemczech.
- Czyli Balski na pewno wystąpi w Sosnowcu?
- Z prawnego punktu widzenia nie widzę przeciwwskazań, rywal już jest gotowy, ale na razie... poczekajmy. Z tego co wiem, Adam ma problemy zdrowotne, a decyzja o jego występie w Sosnowcu ma zapaść na dniach.
Słowa promotora potwierdza Fiodor Łapin, który od kilku miesięcy współpracuje z Balskim:
- To prawda, że sobotni występ Adama Balskiego stoi pod znakiem zapytania?
Fiodor Łapin: - Adam miał problemy z przepukliną i łokciem, ale wygląda na to, że wszystko jest już ok. Zrobił badania i generalnie dostał zielone światło na start w sobotę, ale nie ma co ukrywać, że problemów nie było. Te pojawiały się już na sparingach, dlatego nie szukaliśmy na początek rywala z wysokiej półki. Jeśli jednak wyjdzie w sobotę do ringu, to dla mnie będzie oznaczało, że zawodnik uznał, iż jest w stu procentach gotowy.
- Jak pan ocenia Adama po kilku miesiącach wspólnej pracy?
- Adam ma wielki potencjał, wierzę w niego, bo ma talent, ale przed nim jeszcze dużo pracy. Najważniejsze jest to, że on o tym wie i chce się uczyć. Jak na tę wagę jest bardzo szybki, ma dobrą koordynację i jest wojownikiem. Są jednak rzeczy, które zostały trochę zaniedbane. Nie chodzi mi nawet o sprawy techniczne, a raczej o koncentrację i psychikę. Tutaj są jeszcze spore rezerwy.
- Wokół Adama jest sporo zamieszania, co do jego przynależności promotorskiej. Jak pan do tego podchodzi?
- Oczywiście, wiem o tym, ale Adam zapewniał mnie, że kontrakt z Tymexem nie jest już ważny i nie mam powodów, by mu nie wierzyć. Jeśli są jakieś wątpliwości prawne, to nie ma problemu, przecież można pójść do sądu i tam wszystko załatwić.
O całą sprawę chcieliśmy zapytać też samego zawodnika, ale ten nie odbierał telefonów. W lutym w rozmowie z "Po Gongu", tak tłumaczył rozwiązanie umowy z Tymexem:
- Nie mogliśmy się dogadać, często były kłótnie. Nasze relacje popsuły się z pół roku temu. Co innego było mówione, co innego robione. Może jestem nauczony innych zasad. Wyszło jak wyszło. Zdania nie zmienię, nie będę walczył w Tymexie.
Jedno jest pewne - sprawa będzie miała ciąg dalszy. Więcej powinno być wiadomo już jutro po rozmowie Andrzeja Wasilewskiego z Mariuszem Grabowskim, o czym na pewno poinformujemy w "Super Expressie".