"Adamek ma jaja ze stali"

2009-12-29 12:17

Nowy trener w sztabie szkoleniowym Tomasza Adamka (33 l.) Roger Bloodworth w samych superlatywach wypowiada się o polskim pięściarzu wagi ciężkiej.

- Oglądałem Adamka od początku jego kariery, kiedy zaczynał w Stanach walczyć w wadze półciężkiej. Nie ma trenera, który nie chciałby pracować z kimś, kto tak jak on myśli na ringu i ma tak dobrze opanowane podstawy boksu. To, że ma jaja ze stali i szczękę z żelaza też nie przeszkadza - mówi po pierwszym treningu z Adamkiem Roger Bloodworth, który wspólnie z Andrzejem Gmitrukiem będzie przygotowywał Polaka do następnych pojedynków w wadze ciężkiej. Bloodworth nie unika drażliwych tematów, zaskakując wyborem swojej najlepszej walki w wykonaniu Adamka, tym nad czym będzie pracował z Polakiem i opowiadając o czasach, kiedy stał w narożniku Andrzeja Gołoty.

- Jakie masz wrażenia po pierwszym treningu z Tomaszem Adamkiem?

Roger Bloodworth: Jest szybszy niż myślałem, silniejszy. Wiedziałem o nim, że lubi bić kombinacje, że myśli na ringu - to było widać już po naszych dwóch godzinach w sali Zyggiego Rozalskiego. Oglądałem Adamka od początku jego kariery, kiedy zaczynał w Stanach walczyć w wadze półciężkiej. Nie ma trenera, który nie chciałby pracować z kimś, kto tak jak on myśli na ringu i ma tak dobrze opanowane podstawy boksu. To, że ma jaja ze stali i szczękę z żelaza też nie przeszkadza.

- Nie macie kłopotów z porozumieniem się podczas treningów?

RB: Żadnych. Jeśli Tomek czegoś nie rozumie, to po prostu pyta, a ja to potrafię wytłumaczyć w inny sposób. Zresztą on mówi po angielsku znacznie lepiej, niż chce się do tego przyznać. Boks to bardzo uniwersalny język, a szczegóły zawsze można pokazać. Za parę tygodni będziemy się rozmieli bez słów, bo o to przecież tak naprawdę chodzi.

- Powiedziałeś, że śledziłeś karierę Tomka od pierwszych walk w Stanach. Wybierz tę, która po raz pierwszy raz kazała ci pomyśleć: "fajnie byłoby mieć takiego chłopaka w swojej stajni".

RB: Zaskoczę cię - przegrana z Chadem Dawsonem. Adamek nie mógł się przystosować do stylu Chada - wtedy jeszcze nie wiedziałem o jego kłopotach z wagą, ale robił swoje w ringu, nie rezygnował, nie machnął ręką by tylko przestać na ringu 12 rund i zabrać kasę. I prawie mu się udało, położył Dawsona na deski, wygrał moim zdaniem ostatnie trzy rundy. To bardzo, bardzo rzadkie dla boksera - walczyć, kiedy nic nie idzie po twojej myśli, zaprzeć się i dążyć do zwycięstwa. To dobre z dwóch względów - pokazuje kim jesteś i zasiewa zwątpienie w rywalu. To moim zdaniem była jego najlepsza walka.

- Tomkowi, jako bokserowi wagi ciężkiej, zarzuca się dwie rzeczy: że nie ma nokautującego ciosu i że daje się trafiać. Zaczniecie nad tym pracować?

RB: Już zaczęliśmy. Tomek lubi iść do przodu, to źródło jego sukcesów i nikt przy zdrowych zmysłach nie zamierza tego zmieniać. Zaczynamy pracować nad tym, by był trudniejszy do trafienia, ale to nie będzie trudne, bo Adamek błyskawicznie łapie przekazywane mu sugestie, potrafi je wkomponować w to, jak porusza się na ringu, jak zmienia taktykę. Lubię w ringu generałów, a nie rzucających się bezmyślnie na okopy szeregowców. Adamek spełnia ten wymóg. Co do jego siły ciosu - nikt nie wie jaki jest, dopóki go nie poczuje, a w tym przypadku jest co poczuć. Zresztą to nie ma znaczenia, czy nokautujesz jednym ciosem, czy kombinacją dwóch, trzech. Tych, którzy czają się na jedną szansę, jeden cios, jest łatwo rozpracować. Tak robił na przykład Evander Holyfield.

- Byłeś, obok George Bentona, trenerem Holyfielda, pracowałeś wtedy z takimi sławami jak Meldrick Taylor, Pernell Whitaker, a potem Fernando Vargas, Joel Casamayor, Raul Marquez, Jeff Lacy, a obecnie David Tua. Z których doświadczeń najwięcej zaczerpniesz?

RB: Evander bił rywala tak długo, aż ten dość wszystkiego. Adamek ma od niego silniejszy cios i choć nie można nigdy przestawiać metod treningowych z jednego boksera na drugiego, Adamek najbardziej mi przypomina Holyfielda. Jestem zwolennikiem tego, że walki wygrywa się i przegrywa mając i zapominając o najbardziej elementarnych zasadach boksu - lewy prosty nie do dekoracji, ale ustawiania tego, co się dzieje na ringu, kombinacje, myślenie w ringu. Z pięściarzy stosujących elementarne zasady wyrastają znakomici zawodnicy. Wystarczy popatrzeć na Floyda Mayweathera jr. On każdą podstawową rzecz, od której zaczyna się naukę boksu, ma opanowaną do perfekcji. I jest niepokonany.

- Widziałeś walkę Adamek - Gołota?

RB: Widziałem w internecie. Było mi żal Andrzeja, którego uważam za jednego ze swoich przyjaciół. Rozmawiamy od czasu do czasu przez telefon. Po walce było już w pierwszej rundzie, kiedy Adamek złapał go na prawy prosty. Tomek nie pozwolił Andrzejowi wejść w rytm, był szybszy i dokładny w tym co robił.

- Dan Rafael z ESPN powiedział, że nie ma bardziej odmiennych bokserów, niż Adamek i Gołota.

RB: Nie wiem, czy bym się z tym zgodził, ale wiem, że chodzi ci o stronę psychiczną Andrzeja i Tomasza. Nikt nie wie, co działo się w głowie Andrzeja, kiedy przegrywał wygrane walki z Bowe czy z Michaelem Grantem. Trzeba jego o to zapytać. W ringu jest się tym, kim się jest w codziennym życiu, nie można przejść nagłej transformacji. Strasznie mi było żal tych przegranych Andrzeja, żal za niego samego, bo widziałem ile pracy wkładał w każdą walkę. Byłem w Madison Square Garden, kiedy walczył z Chrisem Byrdem i Johnem Ruizem. Za pierwszym razem go oszukano, za drugim widziałem tylko pierwsze trzy rundy, później byłem ze swoim zawodnikiem w szatni. Nie mogłem uwierzyć, że to przegrał, że nie jest mistrzem świata.

- Adamek nim będzie?

RB: Dlaczego nie? Ma za sobą tylko jedną walkę w wadze ciężkiej, potrzebuje dwóch trzech, żeby stać do walki o tytuł. Na razie trzeba wygrać 6 lutego z Jasonem Estradą. Jason to bardzo niewygodny, dobry bokser, któremu choć na chwilę nie wolno zostawić miejsca do przejęcia inicjatywy, trzeba mieć na niego plan walki. Słyszałem o rozmowach w sprawie kwietniowego pojedynku z Chrisem Arreolą. To dobry wybór z kilku względów. Marketingowo, bo to na pewno jeden z pięciu najlepszych na świecie ciężkich i po nim ma się już walkę o tytuł. Sportowo, bo Chris jest dla Tomka jak najbardziej do obicia. Potrafi walczyć tylko w jeden sposób - iść do przodu i przygnieść rywala masą. Kliczko obnażył Arreolę jako walczącego w sposób bardzo łatwy do przewidzenia.

- Nie boisz się, że jednego dnia szefowie HBO wpadną na pomysł walki Adamek - Tua? Dwóch na raz trenować nie możesz.

RB: Nie będzie takiej walki, obaj pięściarze mają zupełnie inną drogę po pas. David musi dostać walkę o tytuł w ciągu najbliższych 10 miesięcy, Tomek ma czas, wchodzi na rynek. Zresztą tytułów do wzięcia nie brakuje. Po się pchać do jednego?

- Jak zapatrujesz się na współpracę z Andrzejem Gmitrukiem?

RB: Nie będzie żadnych konfliktów. Znasz mnie od 15 lat, wiesz, że nie jestem konfliktowym człowiekiem i z każdym potrafię i chcę się dogadać. Na tym etapie kariery Tomka on potrzebuje całego zespołu pracującego dla niego, a nie dla własnych splendorów. Trener jest dla pięściarza, nie odwrotnie. Nas nie biją po twarzy. My tylko na to patrzymy.

Najnowsze