Super Express: - W ostatnią niedzielę modliłeś się na antenie Radia Maryja. Jak do tego doszło?
Tomasz Adamek (33 l.): - To nie był pierwszy raz. Kiedyś telewizja Trwam przyjechała nawet do nas do domu w Polsce i nagrywała program. A teraz zdobyli mój amerykański telefon i skontaktowali się.
- Poznałeś osobiście ojca Rydzyka?
- Nie, ale myślę, że na pewno kiedyś to się stanie. Chciałbym bardzo .
- Ojciec Rydzyk jest dosyć kontrowersyjną postacią, nie przeszkadza ci to?
- Szczerze? Powiem ci jedno: dla mnie ojciec Rydzyk to kozak! Zbudował ogromne imperium medialne, jego radia słuchają miliony Polaków na całym świecie. On ma wielki dar od Boga i wie, jak z niego korzystać i go pomnażać.
- Modlitwa dodaje ci sił?
- A nie słyszałaś, że wiara góry przenosi? Przed walką modlitwa mnie wycisza. Zresztą wielu ludzi się za mnie modli. Zarówno w Stanach, jak i na przykład ksiądz proboszcz w moich rodzinnych Gilowicach. Modlitwa wielu ludzi ma niesamowitą siłę, energię. Wierzę w to całym sercem. Kiedy walczę, moja żona Dorota także się za mnie modli. I to przez całą walkę.
- Po wygranej unosisz palec w górę...
- Pokazuję na niebo, dając w ten sposób do zrozumienia, że to Pan Bóg pomógł mi wygrać.
- A jak walczysz z pokusami?
- Modlitwa nie załatwia całej sprawy. Nawet modląc się, jestem przecież narażony na pokusy. Ale po to Pan Bóg dał mi rozum, żebym potrafił wybierać pomiędzy dobrem a złem. Założyłem wcześnie rodzinę i to było dla mnie najważniejsze. Kiedy byłem młodszy, a koledzy szli na dyskoteki, mnie też ciągnęło, ale wiedziałem, że w domu czeka na mnie rodzina, więc udawało mi się stronić od pokus.
- Modlisz się tylko w kościele?
- Nie, w samochodzie też. W Stanach często stoję w korkach. Inni w tym czasie słuchają radia, gadają przez telefon, a ja rozmawiam z Bogiem.
- Jedna rzecz mi tu nie pasuje... Jak twoja wiara ma się do tego, że zarabiasz na życie, piorąc innych po gębie?
- Nie nazwałbym tego w ten sposób. Ja wchodząc do ringu, czuję się jak gladiator. Walczę zgodnie z zasadami, uczciwie, nie biję przecież w tył głowy ani poniżej pasa. To nie jest walka uliczna. Dla mnie boks to sztuka, którą zarabiam na życie. Czy coś w tym złego?