Adamek: Polski obiad, rodzinna msza

2009-10-18 17:01

Tomek Adamek zaraz po przylocie z New Jersey do Polski na starcie z Andrzejem Gołotą, zameldował się w rodzinnym domu w Gilowicach. - Jestem w domu rodzinnym, ale jest pusto, bo żona Dorota z córkami musiała zostać w Stanach - mówi

- W kuchni zastępuje ją mama, właśnie zjadłem naprawdę po polsku: kaczkę i rosół - opowiada Adamek, który przygotowuje się do walki mającej dać mu przepustkę do wagi ciężkiej: - W pierwsze dni były tylko 30-minutowe spacery, żeby przygotować organizm. Kilka rund walki z cieniem w mojej domowej salce.

- Od poniedziałku, zawsze około 23, czyli w przewidywanej godzinie walki z Andrzejem Gołotą, będę tarczował z Andrzejem Gmitrukiem . Tak aż do czwartku - tłumaczy Adamek.

- To tylko po to, by utrzymać formę, "zakonserwować" pracę, którą wykonaliśmy w Stanach. Wiem, że Andrzej ma trenować tuż obok, w Wiśle. Widocznie też docenia zalety górskiego powietrza. W niedzielę był u mnie ojciec Józef, zaprzyjaźniony ksiądz. Zrobiliśmy taką domową mszę z udziałem najbliższej rodziny. Nie tylko sportem człowiek żyje... - zauważa Adamek.

Najnowsze