Tomasz Adamek

i

Autor: archiwum se.pl

Adamek vs Cunningham 22.12.2012. Adamek nie dał się huraganowi

2012-11-03 3:00

Tomasz Adamek (36 l.), jak przystało na prawdziwego twardziela, nie dał się nawet morderczemu huraganowi "Sandy", który zaatakował wschodnie wybrzeże USA, siejąc postrach i spustoszenie. "Góral" przyznaje jednak, że niszczycielski żywioł dał mu się nieźle we znaki.

- Na szczęście jesteśmy cali i zdrowi i to jest najważniejsze - mówi "Super Expressowi" bokser. - Mogę powiedzieć, że w porównaniu do innych mieszkańców New Jersey ten żywioł obszedł się z nami dosyć łaskawie. Nauczony doświadczeniem dmuchałem na zimne. Kiedy nadciągała "Sandy", nie wychodziliśmy z rodziną z domu.

Adamek obserwował przez okno, jak szalejący żywioł pustoszy okolice jego domu. - Wokół mojego domu i w ogrodzie nie mam drzew, więc żadne z nich nie spadło mi na samochód, czego nie może powiedzieć mój sąsiad. Wielkie drzewo skasowało mu auto - zdradza "Góral". - Ani lejący deszcz, ani powódź nie dotarły też do naszego domu, bo na szczęście stoi on na górce. Największą niedogodnością było to, że przez dwa dni nie mieliśmy światła, więc spędzaliśmy z rodziną romantyczne wieczory przy świecach i jedliśmy smaczne zapasy z lodówki. Nie mam w domu generatora prądu, bo nigdy nie myślałem, że będzie mi potrzebny. Przez te dwa dni oszczędzaliśmy nasze baterie w telefonach komórkowych, bo nie było ich jak naładować. Inni nie mieli tyle szczęścia. "Sandy" to prawdziwa tragedia, zwłaszcza w nadmorskich okolicach New Jersey, gdzie woda zniszczyła niemalże wszystko. Kiedy biegałem, widziałem pełno zwisających bezwładnie drutów elektrycznego napięcia - dodaje pięściarz.

Huragan nie zaburzył przygotowań Adamka do zaplanowanej na 22 grudnia walki ze Steve'em Cunninghamem. - Dla mnie nie ma wakacji, jutro przylatuje mój trener Roger Bloodworth, mam też treningi siłowe. Tylko moje córki mają krótki odpoczynek od szkoły, do której idą dopiero po weekendzie - kończy "Góral".USA,

Najnowsze