- Wszyscy mówią teraz o walce Alberta Sosnowskiego z Witalijem Kliczką. Co pan o tym sądzi?
Andrzej Gołota (42 l.): - Nie widziałem walk Sosnowskiego, obserwowałem go tylko na sparingach. Nieźle sobie chłopak radził. "Smok" ma odwagę, serce i hart ducha, skoro zgodził się podjąć walkę z Kliczką, którego wielu dobrych pięściarzy omija szerokim łukiem.
Przeczytaj koniecznie: Albert "Smok" Sosnowski: Przywiozę pas mistrza do Polski
- Kliczko jest do pokonania?
- Każdy pięściarz jest do pokonania.
- Za tę walkę Albert zarobi milion dolarów...
- To bardzo dobre pieniądze. Radziłbym tylko Albertowi, żeby zabezpieczył się w kontrakcie na wypadek, gdyby walka nie doszła do skutku, bo Kliczko często łapie kontuzje. Musi mieć gwarancję walki w innym terminie i zwrotu kosztów treningów, które będą spore.
- Czy w Niemczech Albert może liczyć na uczciwy werdykt?
- Jeśli wygra przez nokaut, nie musi się o to martwić. Jeśli nie, dobrze by było, gdyby była międzynarodowa obsada sędziowska, a w niej Polak.
- Co by pan poradził Albertowi przed tą walką?
- Powinien postawić na swoją szybkość i wytrzymałość. Kliczko ma swoje lata i jest coraz słabszy, szybciej się męczy. Albert powinien schodzić mu z linii ciosów.
- Czy Albert ma szansę na zwycięstwo?
- Tak, bo dopóki dwóch pięściarzy jest w ringu, każdy z nich ma szansę na zwycięstwo, wszystko może się zdarzyć. Trzymam kciuki za Alberta.
Patrz też: Smok, weź przykład z Sandersa!
- A co z pańską karierą?
- Nie zawiesiłem rękawic na kołku. Trenuję z Samem Coloną.
- Czy myślał pan o treningach w Polsce z Andrzejem Gmitrukiem, który już nie trenuje Adamka, ma więcej czasu..
- (śmiech) To dobry pomysł. Znam Andrzeja od lat, to bardzo dobry szkoleniowiec. A Samowi bardzo podobało się w Polsce. Z Gmitrukiem stworzylibyśmy superteam!