Adamek wrócił z emerytury i pod koniec lutego pokonał przed czasem Mameda Khalidova. Występ na gali KSW Epic nie podzielił jednak tak środowiska bokserskiego, jak zaplanowana na najbliższą sobotę walka z "Bandurą" na Fame 21. Wejście do świata freak fightów nie przypadło do gustu m.in. Wasilewskiemu, który prywatnie darzy jednak "Górala" dużym szacunkiem.
Andrzej Wasilewski o Tomaszu Adamku: Mógłby się trochę bardziej szanować.
- My z Tomkiem mamy taką śmieszną historię. Znamy się bardzo dobrze. Media często zakładały, że się nie lubimy, ale jak się spotykamy, to z przyjemnością się ściskamy, żartujemy, ale mamy taki specyficzny sposób żartowania. Była kilka razy okazja, by usiąść i napić się wina i zawsze było przyjemnie oraz bardzo fajnie. Jeśli zatem chodzi o Tomka - człowieka, to moja sympatia się nie zmieniła, natomiast jeśli chodzi o rozdrabnianie się dużego czempiona na zupełne drobne, to ja to dalej krytykuję, bo mam do tego prawo. Tomek na pewno usłyszał nie raz moją krytykę, ale znając go specjalnie się nią nie przejął. Może i dobrze, to też jest jakaś metoda na życie. Chciałbym, żeby wielcy sportowcy godnie odchodzili na emeryturę i w staroświecki sposób przekazywali swoją wiedzę oraz doświadczenie, by namaszczali następnych mistrzów. Dla mnie to jest duży problem, bo jeśli pięściarze, duzi mistrzowie, mają odłożone środki finansowe i nie muszą na siłę kontynuować kariery, to powinni godnie się z tym ringiem rozstawać. Ja na przykład wielokrotnie za różne rzeczy krytykowałem Darka Michalczewskiego, miał różne szaleństwa, był kolorowy, charyzmatyczny, energetyczny, ale zawsze gdzieś tam na końcu miał też duży rozsądek wynikający z wrodzonej inteligencji i nie przekraczał pewnej granicy. I jak widać, teraz świetnie mu się żyje, nie robiąc z siebie na siły pajaca. Chwała mu za to, kłaniam się mistrzowi. Tomek też jest zabezpieczony finansowo, za to jemu także chwała, ale mógłby się trochę bardziej szanować.