Tak zmienił się Artur Binkowski

i

Autor: materiały FAME MMA

Spowiedź "Binia"

Artur Binkowski zdradził, na co wyda pieniądze za walkę na gali Fame. Piękny gest "Orła Białego", wzruszające słowa olimpijczyka z Sydney

2025-01-28 13:26

Artur Binkowski, ćwierćfinalista igrzysk w Sydney, wraca ze sportowej emerytury. "Biniu" po ponad 10 latach od ostatniej walki wystąpi na gali Fame 24: Underground, a jego rywalem będzie dziennikarz Tomasz Majewski. - Kasa jest drugorzędna, ten pan mnie obrażał w internecie, a ta zniewaga krwi wymaga - przyznał Binkowski w rozmowie z Andrzejem Kostyrą na kanale "KOstyra SE" na YouTube.

Binkowski niespełna dwa lata temu wrócił z Kanady do Polski. Nie miał za co żyć, stołował się w jadłodajni dla ubogich prowadzonej przez braci kapucynów, a spał pod Pałacem Kultury i Nauki wraz z innymi bezdomnymi. W kolejnych miesiącach jeździł po kraju, pracował (m.in. na budowie w Szczecinie), ale od jakiegoś czasu ponownie rezyduje w Warszawie. To właśnie w stolicy przygotowuje się do zaplanowanej na 8 lutego walki na gali Fame.

Artur Binkowski: Kasę za walkę w Fame przekażę dla dzieciaków z biduli i ośrodków wychowawczych

- Te freaki w ogóle mnie nie interesuje, to są jakieś walki dziwolągów. Wchodzę tam ten jeden raz, bo Majewski mi podpadł i musi za to dostać po łbie. Hajs płacą jednak dobry. Dużo z tej kasy przekażę dla dzieciaków z biduli i ośrodków wychowawczych, spora część pójdzie też na seminaria. Kilka tysięcy tu, kilka tam, bo trzeba pomagać, czego sam doświadczyłem po powrocie do ojczyzny. Cała Polska mnie wtedy wspierała, były różne zbiórki, ale ludzie podchodzili też do mnie na ulicy i dawali banknoty czy kupowali coś do jedzenia. Dziękuje wam za to - powiedział.

Binkowski w bardzo szczerej rozmowie powrócił także do wielu nieprzyjemnych epizodów ze swojego życia. "Biniu" zdradził, że najcięższy pojedynek stoczył sam ze sobą podczas pobytu w więzieniu w Kanadzie.

- Problemy zaczęły się od rozbicia małżeństwa z Agatą i utratą kontaktu z moimi dzieciakami. I właśnie na początku odsiadki pojawiły się samobójcze myśli. Nie wiemy, jakie kłody pod nogi rzuci nam życie. Niby dajemy radę, ogarniamy, a tu nagle coś się wydarzy i ukazuje się czarny tunel w głowie. Ale na szczęście w nim zawsze jest światełko wolności i prawdy - zaznaczył.

Artur Binkowski: To był już dziewiąty raz, gdy jedną nogą znalazłem się na drugim świecie

To jednak nie był jedyny raz, gdy śmierć zajrzała Binkowskiemu głęboko w oczy. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce tuż przed powrotem do Polski.

- Byłem u kumpla w domu, zrobiłem fikołka i wylądowałem w piwnicy. Dzień zmieniał mi się w noc. Wszystko widziałem tak, jakby to działo się naprawdę - było tam bardzo mrocznie, a spod wszystkich ścian zaczęła unosić się mgła. Czułem, że kostucha jest blisko, chciałem zobaczyć jej oblicze, ale nie udało się. Przyjaciel się zerwał, bo usłyszał huk i jakoś mnie ocucił. To był już dziewiąty raz, gdy jedną nogą znalazłem się na drugim świecie. Dlatego ja zawsze powtarzam, że trzeba cieszyć się życiem z dnia na dzień i dziękować Bogu za każdym razem, gdy z rana uda się nam otworzyć oczy. Piękny dar dostaliśmy od niebios i aż żal go zmarnować przez własne błędy i głupotę - zakończył Binkowski.

Sonda
Kto wygrałby walkę Artur Binkowski - Marcin Najman?
Wielka spowiedź Artura Binkowskiego. "Ta zniewaga krwi wymaga" | Vlog Andrzeja Kostyry
SuperSport
IGA ŚWIĄTEK ODPADA Z AUSTRALIAN OPEN | SuperSport

Najnowsze