Gdy we Wrocławiu kibice i zawodnicy doskonale bawili się na gali Punchdown, jeszcze nie wiedzieli, że są świadkami prawdziwej tragedii. Tak bowiem bez wątpienia należy określić to, co stało się kilkadziesiąt dni po zakończeniu zmagań na policzkowanie. Znokautowany przez Dawida "Zalesia" Zalewskiego zawodnik, Artur "Waluś" Walczak, trafił do szpitala, gdzie jego stan zdrowia się pogorszył. Następnie wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej, a 26 listopada opublikowano informację, że przegrał walkę o życie.
ZOBACZ TEŻ: Podano przyczynę śmierci Artura "Walusia" Walczaka. Ujawniono ważne informacje
Po tym wszystkim głos zabrał "Zaleś", który prywatnie żył z "Walusiem" w doskonałych relacjach. "Spoczywaj w pokoju. Jest mi mega przykro, że nie udało się wygrać tobie tej walki, którą w ostatnich dniach toczyleś w szpitalu, ja wierzyłem że będzie dobrze! Niestety tym razem się nie udało. Będę cię wspominać bardzo miło" - napisał Dawid Zalewski podkreślając, jak bolesna jest dla niego strata kolegi.
Choć stan "Walusia" był trudny od dłuższego czasu, to informacja o śmierci zawodnika wywołała duży szok. Swoje oświadczenie wobec tego wszystkiego wydała m.in. organizacja Punchdown, na której gali wydarzyła się cała sytuacja.