Albert Sosnowski dostanie 70 tysięcy euro (około 280 tys. zł), kolejne kilkadziesiąt tysięcy dołożą mu sponsorzy. To wielkie pieniądze, ale "Smok" zarobiłby znacznie lepiej, gdyby był mistrzem Europy. - To dla mnie bardzo istotny pojedynek, bo otwiera drzwi do dużo ważniejszych i lepiej płatnych walk - mówi Albert.
Przeczytaj koniecznie: Boks. Albert Sosnowski gotowy do walki: Nie dam się oszukać Niemcom
Rok temu w Londynie "Smok" o mistrzostwo Europy pokonał medalistę olimpijskiego Paolo Vidoza. Pół roku temu walczył już o mistrzostwo świata WBC. Za pojedynek z Witalijem Kliczką (przegrany przez tko w 10. rundzie) dostał blisko milion dolarów brutto (na czysto dużo mniej)!
- Pieniądze nie są najważniejsze, ale oczywiście fajnie jest zarabiać dużo - przyznaje bokser, który dzięki ostatnim wysokim wypłatom usamodzielnił się finansowo. Mieszka w dużym, wygodnym mieszkaniu z dziewczyną, a jeszcze niedawno zajmował pokoik u rodziców! - Jestem rozsądnym facetem, nie szastam pieniędzmi na prawo i lewo, nie wydaję na głupoty. Myślę nad jakimś biznesem, w który mógłbym zainwestować zarobione w ringu pieniądze, bo wiem, że przede mną jeszcze tylko kilka lat boksowania - ocenia.
Rywal Alberta "Sasza" Dimitrenko przegrał tylko raz w 31 walkach (w lipcu 2009 z Eddiem Chambersem). "Smok" jest pewny siebie, znacznie ostrożniejszy jest jego trener - Fiodor Łapin (42 l.).
Patrz też: Aleksander Dimitrenko przed walką z Dragonem: Dam wam krew Sosnowskiego!
- Pracuję z Albertem od niedawna, zaczęliśmy przed walką z Kliczką. Po tamtej porażce mówiłem, że zabrakło nam głównie czasu. I rzeczywiście, są stałe postępy, Albert jest znacznie lepszym bokserem niż rok temu - mówi trener. - Ale mam spory ból głowy, bo nie lubię walk w Niemczech. Sędziowie wykręcali tu różne numery. Nie możemy liczyć na zwycięstwo punktowe, ale z drugiej strony nigdy nie należy nastawiać się tylko na nokaut. To będzie ciężka walka, ale wierzę, że Albert ją wygra.