Olimpijski medal Julii Szeremety, znakomite występy pozostałych kadrowiczek, a do tego powrót ligi po ponad 20-letniej przerwie. Michalczewski nie ma złudzeń, że polski boks może wreszcie powstać z kolan. - To jest światło w tunelu. Nie można zmarnować takiej szansy - powiedział nam "Tygrys", który przede wszystkim jest pod ogromnym wrażeniem występów Szeremety i spółki.
Michalczewski duże nadzieje wiążę jednak także z ligą, która ruszyła kilkanaście dni temu. Na czterech meczach pierwszej kolejki był komplet publiczności i z informacji, jakie napływają z klubów, w kolejnych powinno być podobnie. "Tygrys" nie ma żadnych wątpliwości, że w złotych czasach boksu w Polsce właśnie dzięki lidze biało-czerwoni odnosili sukcesy na arenie międzynarodowej.
Dariusz Michalczewski o freak fightach: Ludzie chcą obejrzeć coś fajnego, a nie tych debili, co pier***ą farmazony, a potem w ringu czy klatce nic nie pokazują
- Był stały kontakt z czołówką, regularne solidne sprawdziany co tydzień. Pamiętam jakby to było wczoraj - w niedzielę się wstawało i czekało na ligę. Wtedy było wiele mocnych drużyn i w efekcie boks stał na bardzo wysokim poziomie. Wszyscy najlepsi rywalizowali w lidze - to były gwiazdy na miarę Europy czy nawet świata. W efekcie w każdej wadze mieliśmy trzech, czterech zawodników, którzy nadawali się do reprezentacji, a to potem przekładało się na międzynarodowy sukces - zaznaczył Michalczewski, który po chwili sam z siebie nawiązał do freak fightów. - Widzę, że te freak fighty już się tak nie sprzedają, że ludzie chcą obejrzeć coś fajnego, a nie tych debili, co pier***ą farmazony, a potem w ringu czy klatce nic nie pokazują. Wierzę, że ta liga może się przebić, tylko trzeba nad tym mocno popracować - zakończył "Tygrys".