Kasjusz Życiński miał szanse z Adamkiem? "Gdybym zaboksował tak jak na sparingach, to Adamek byłby skończony"
Kasjusz „Don Kasjo” Życiński miał postawić zdecydowanie trudniejsze warunki Tomaszowi Adamkowi niż „Bandura”. Życiński co prawda nigdy nie boksował na takim poziomie jak „Góral”, ale jego umiejętności daleko przewyższały te, które posiadał poprzedni rywal Adamka. „Don Kasjo” jest przecież brązowym medalistą mistrzostw Polski w boksie z 2014 roku i brał udział w zdecydowanie większej liczbie walk. Niestety dla freak-fightera walka nie układała się kompletnie po jego myśli i został on całkowicie zdominowany przez utytułowanego przeciwnika. Tym dziwniejsze mogą wydawać się jego słowa w programie „Freak Show” Kanału Sportowego, że Adamek był do pokonania.
Do walki z Adamkiem „Don Kasjo” przygotowywał się m.in. z Mateuszem „Don Diego” Kubiszynem. Zapytany o treningi z mistrzem Gromdy Życiński niespodziewanie podzielił się bardzo odważną tezą. – Gdzieś Mateusz się wypowiadał po tej walce z Adamkiem, że gdybym zaboksował tak jak z nim na sparingach, to Adamek raczej byłby skończony – powiedział włodarz federacji Prime MMA, choć trudno uwierzyć, by taka przepaść miała dzielić sparingi od tego, co pokazał Życiński w walce.
W dalszej części wypowiedzi freak-fighter starał się tłumaczyć, dlaczego poszło mu tak źle. – Za duży może respekt do niego miałem, może sobie w głowę wbiłem, że mnie na dół usadzi, więc sobie wmówiłem, że mu udowodnię, że mnie nie usadzi. To był błąd, ale cóż. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Uważam, że był do pokonania Adamek, ale nie podjąłem jakiegoś ryzyka, czy większej ofensywy – ocenił – W tej walce nic nie zrobiłem. Zadałem jedną akcję. A tak, to dawałem się bić w sumie. I tyle – dodał szczerze.
