"Super Express": - Nie walczyłeś od pół roku...
Łukasz Janik: - Ale mam za sobą wartościowe sparingi ze Szpilką i Włodarczykiem, dobrze w nich wypadłem. Pomagałem też mistrzowi świata WBA Youriemu Kalendze, który pokonał niedawno Masternaka, szydził z niego, że nawet nie podjął walki. Straszny siłacz, ale gorszy ode mnie technicznie. Wyprzedzałem go, byłem nieuchwytny i rozciąłem mu łuk brwiowy prawym prostym. Nic poważnego, ale więcej nie sparowaliśmy.
Łukasz Janik: Ta walka to sprawa honoru [WYWIAD]
- Twój piątkowy rywal został znaleziony w ostatniej chwili.
- Mieliśmy trochę pecha, co chwila ktoś wypadał, więc przygotowałem się wszechstronnie, wiedziałem, że nie będzie czasu, by analizować przeciwnika. Ostatecznie padło na Argentyńczyka. To niezły zawodnik, lecz muszę z takimi bez problemu wygrywać, jeśli mam myśleć o większych wyzwaniach.
- Jakie masz plany na 2015 rok?
- W grę wchodzi dobrze płatna walka o mistrzostwo Europy z Czakijewem. Może też być pojedynek o pas Unii Europejskiej, bo jestem pretendentem do tego tytułu. Ale główny cel to oczywiście mistrzostwo świata, jestem już gotowy na wielkie wyzwania, dojrzałem do tego.
Łukasz Janik: Mam już dość obijania bumów
- Z którym z obecnych mistrzów świata chciałbyś się bić: Huckiem (WBO), Hernandezem (IBF), Drozdem (WBC) czy Lebiediewem (WBA)?
- Hucka i Hernandeza znam dobrze, sparowałem z nimi. Wiadomo, że w Niemczech trudno wygrać na punkty, więc najbardziej pasowałby mi Hernandez. Jego najłatwiej byłoby przycisnąć i znokautować. Poza tym lubię mańkutów.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail