W czwartek "Diablo" przedawkował środki antydepresyjne. Wiadomo, że doprowadziła go do tego kolejna kłótnia z żoną, Małgorzatą (29 l.). "Super Express" poznał szokujące szczegóły ostatniego spięcia pomiędzy małżonkami.
Kłótnia przez telefon
"Diablo" z żoną kłócił się od dawna, przyjaciele rodziny mówią, że od ponad dwóch lat. Przyczyn jest wiele, m.in. skłonność boksera do romansów. - Krzysiek musi zrezygnować z miłego towarzystwa i nieprzespanych nocy - mówił nam Zbigniew Raubo (54 l.), pierwszy trener Włodarczyka.
Do kolejnej kłótni doszło w ubiegłym tygodniu, przez telefon. Przebywająca na wakacjach na hiszpańskiej Majorce żona miała zagrozić bokserowi, że od niego odejdzie. "Super Express" dowiedział się, że wzburzony Włodarczyk niemal natychmiast udał się do Hiszpanii.
Zdemolował drzwi
"Diablo" dotarł do hotelu, w którym zatrzymała się jego żona. Ona jednak nie chciała go wpuścić do pokoju. To rozwścieczyło boksera tak bardzo, że wszedł do pokoju... razem z drzwiami, zniszczył także kilka sprzętów w pokoju hotelowym. Potem doszło do wielkiej kłótni.
Bokser zdążył jeszcze opuścić hotel i wrócić do Polski. Wkrótce po powrocie wziął całą paczkę tabletek antydepresyjnych.
- Nie zrobiłem niczego wyjątkowo idiotycznego - mówi "Super Expressowi" Krzysztof Włodarczyk, pytany o incydent w hiszpańskim hotelu. - Cóż, po prostu drzwi się zacięły, a kiedy się nimi zająłem, przestały stawiać opór - mówi ze śmiechem. - Więcej o całej tej sprawie nie powiem ani teraz, ani nigdy - podkreśla bokser.
Chce wszystko naprawić
Wczoraj do Polski wróciła żona "Diablo", wieczorem miało dojść do jej pierwszego spotkania z mężem od czasu dramatycznych wydarzeń.
- Chciałbym namówić Gosię na wspólny wyjazd gdzieś daleko. Tak daleko, żeby nikt nam nie przeszkadzał i żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać i wszystko naprawić - mówi "Diablo". - Na pewno nie polecimy do Hiszpanii, raczej nie wybieram się tam przez najbliższych kilka lat - śmieje się bokser, który ma zaskakująco dobry humor. - Było, minęło. Cała ta sytuacja na pewno mnie wzmocni, skoro mnie nie zabiła. Teraz trzeba zap... na treningach, budować formę i lać kolejnych rywali!