W walce na zasadach muay thai zmierzyli się 12-latkowie: Wiktor Wiśniewski (Cario Team Łódź) oraz Michał Błotnicki (Team Oborowo). Walki nastolatków, czy nawet, jak w tym przypadku, po prostu dzieci, są często organizowane, ale z pewną dozą odpowiedzialności. W Rawie postanowiono pójść krok dalej. Młodzi fighterzy poza ochraniaczami nie byli wyposażeni w kaski czy ochraniacze na kolana lub łokcie. Finał? Ciężki nokaut Błotnickiego.
TFC, legalne walki kiboi, czyli MMA - level HARD. Takiej MŁÓCKI nie widziałeś
- Rodzice, zawodnicy i my jako trenerzy wspólnie ustaliliśmy, że nie będziemy używać kasków ani ochraniaczy na łokcie. To miała być walka pokazowa zakończona remisem, w której miało nie być ataków na głowę - tłumaczy Dawid Wiśniewski, trener łódzkiego klubu Corio Team.
A jak trener tłumaczy zachowanie swojego zawodnika Wiktora Wiśniewskiego? - To jest sport, wyuczony odruch uderzenia jednego zawodnika, drugi miał przyjąć na gardę. Niestety w chwili ataku ją opuścił - cytuje trenera portal mmpoznan.pl.
Idziemy dalej. Pan Wiśniewski nawet nie uważa, że stało się coś złego, a jego kolejne słowa mogą sugerować poważne problemy ze zdroworozsądkowym myśleniem. - Rodzice, ani sami zawodnicy nie mają do siebie pretensji. Wszyscy są zadowoleni z gali, a Michał Błotnicki ma się dobrze.
No to jak "wszyscy zadowoleni", to dlaczego, ku uciesze widzów, nie pójść dalej? Można by dać zawodnikom miecze, tarcze, zbudować arenę.. ale zaraz, zaraz. Kiedyś już tak było, ale to były bardzo krwawe czasy... Ważne jednak, że tłum był zadowolony.