Dariusz Michalczewski przez lata swojej kariery imponował skutecznością. Przez ponad dziesięć lat był niepokonany, a łącznie wygrał 48 z 50 stoczonych przez siebie walk. Na boksie zarabiał ogromne pieniądze, ale gdy kończył karierę w 2005 roku, wcale nie oznaczało to, że jego przychody drastycznie się zmniejszą. „Tiger” wiele inwestował, dzięki czemu może cieszyć się sportową emeryturą, nie martwiąc się przy tym o swój stan konta. W rozmowie z Plejadą stwierdził, że nie pracuje od 20 lat, a jedynie co pewien czas inwestuje w kolejne przedsięwzięcia, czego sam nie nazywa pracą. – Ale co to za praca? Czasem muszę się z kimś spotkać, podpisać jakiś akt notarialny i zrobić przelew. Parę lat temu pozbyłem się wszystkich tzw. koperkowych biznesów. Mam tylko te, które przynoszą duże zyski i na które nie muszę poświęcać czasu. Głównie nieruchomości – powiedział Michalczewski.
Jak się okazuje, właśnie finalizuje on kolejną, wielką inwestycję. – Teraz finalizuję dużą inwestycję na Starym Mieście w Gdańsku – kupuję 17 apartamentów. Muszę jeszcze wpłacić ostatnią bańkę i będę miał je już na własność. Ale to mogę załatwić przez telefon. Nie czuję więc, żebym pracował. A coś w życiu trzeba robić – śmieje się Dariusz Michalczewski. Przyznał też, że pieniędzy ma tyle, że nawet wspomnianych inwestycji nie musiałby już robić. – Mam wszystko zorganizowane tak, że nawet gdyby marka Tiger przestała generować zyski, nie będę musiał obniżać swojego standardu życia – stwierdza.
Choć Michalczewski twierdzi, że nie żyje specjalnie wystawnie, to niedawno wyznał, że na wakacje potrafi wydać... 250 tys. złotych! Odniósł się do tej wypowiedzi także w rozmowie z Plejadą i przyznał, że mógłby takie wyjazdy organizować sobie zdecydowanie częściej. – Ale przecież nie wydaję takiej kasy tydzień w tydzień, tylko kilka razy w roku. Prawdę mówiąc, nawet gdybym co dwa, trzy miesiące zabierał rodzinę na takie wakacje, to specjalnie bym tego nie odczuł na koncie. Nie chcę się przechwalać, ale mam naprawdę spore dochody. W porównaniu do tego, ile zarabiam, żyję dość skromnie. Nie wydaję pieniędzy na głupoty, nie jestem gadżeciarzem – wyznał Michalczewski.