Noszący przydomek "Złoty Chłopiec" pogromca naszego "Diablo" wyznał, że Polak ani razu mu nie zagroził, a walka cały czas odbywała się pod dyktando Grigorija.
- Włodarczyk ani razu nie wpędził mnie w kłopoty. Z drugiej strony napięcie trwało do ostatniej sekundy ostatniej rundy. Żadnego kryzysu nie przechodziłem. Kontrolowałem sytuację od początku do samego końca - mówi Drozd w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
Włodarczyk przegrywa i traci pas, Kołodziej znokautowany
Mniej więcej w połowie walki Drozd zorientował się, że zwycięstwo już mu się nie wymknie, bo Włodarczyk przestaje wierzyć w to, że uda mu się odwrócic losy pojedynku.
- Po szóstej rundzie dotarło do mnie, że przestaje myśleć, że stracił koncepcję i nie rozumie co się dzieje. Praktycznie nic mu nie wychodziło. W jego oczach widziałem rezygnację. Nie zmienia to jednak faktu, że niebezpieczny pozostał do samego końca, jak zawsze. Nie mogłem pozwolić sobie na moment rozkojarzenia. Włodarczyk mógł wystrzelić w każdej chwili - dodaje.
Włodarczyk - Drozd: Statystyka ciosów mówi wszystko
Grigorij Drozd zakończył trwające ponad cztery lata panowanie Polaka na tronie WBC. W tym czasie "Diablo" sześć razy udanie bronił tytułu. Obóz Włodarczyka zapewnił sobie w kontrakcie klauzulę o rewanżu, ale ten pomysł raczej nie podoba się Rosjaninowi, który uważa, że tak wyraźna wygrana raczej nie wymaga kolejnego rozdziału.
- To było przekonujące, pewne zwycięstwo. Sądzę, że tak dotkliwej porażki Włodarczyk jeszcze nie poniósł. Z mojego punktu widzenia rewanż nie jest najciekawszym rozwiązaniem. Nie ma bowiem wątpliwości, że pokonałem Krzysztofa wyraźnie. Z drugiej strony, tytuł WBC był w jego posiadaniu bardzo długo. Być może z szacunku do jego osiągnięć ten rewanż mu się należy. Będziemy się nad tym zastanawiać - kończy nowy mistrz świata.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail