Holyfield oszukany

2008-12-21 12:37

Zawodowy boks to sport w którym sędziowskie "przekręty" się zdarzają, ale rzadko tak ewidentne. Nikołaj Wałujew (35 l.) uznany został zwycięzcą pojedynku z Evanderem Holyfieldem (46 l.), albo przez ludzi ślepych, albo oszustów.

Przez co najmniej 8 z 12 rund pojedynku stary mistrz tańczył wokół klocowatego Rosjanina i  obijał go ciosami z doskoku. Wałujew ruszał się wolno, machał wielkimi łapami niezdarnie i tylko czasami zawadzał nimi o ciało nurkującego pod jego gardą Amerykanina. Holyfield dawał pokaz bokserskiej taktyki i młodzieńczej formy.

Dopiero w końcówce spotkania, gdy zmęczenie zwolniło jego ruchy, kilka ciężki ciosów Wałujewa spadło na niego z dużą siłą, ale nie zrobiły one na Evanderze dużego wrażenia. Również i w tych starciach ilość wymienionych ciosów była podobna.

Nie wiedomo kto "przekonał" arbitrów by - dwa do remisu - wybrać zwycięzcą Wałujewa. Bukmacherzy, którzy przyjmowali zakłady na Rosjanina 7:1 i bali się jego klęski, czy może stajnia Sauerland, która w olbrzyma zainwestowała sporo pieniędzy by nauczyć go boksu, jak widać z marnym skutkiem. Faktem jest, że skandal sie dokonał, co widownia w Zurichu skwitowała burzą gwizdów. Prawdziwy mistrz został oszukany.

Najnowsze