W starciu dwóch wielkich i przegranych tego sezonu Premier League górą Tottenham. Ekipa Spurs pokonała Manchester United 1:0 w stojącym na niskim poziomie finale Ligi Europy w Bilbao. Najważniejszą akcją spotkania była końcówka pierwszej części rywalizacji, gdy piłkę do własnej bramki skierował Luke Shaw (z wielką pomocą Brennana Johnssona). Kiepski gol okazał się niestety podsumowaniem bardzo słabego finału na stadionie San Mamés w Bilbao. W drugiej połowie „Czerwone Diabły” próbowały się przebić przez mur londyńskiej defensywy, ale mimo wejścia takich piłkarzy, jak Joshua Zirkzee i Alejandro Garnacho, wynik nie uległ zmianie.
Najbliżej wyrównania było w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry. Luke Shaw mógł naprawić błąd z końcówki pierwszej połowy, ale jego strzał głową świetnie obronił Vicario, kilkanaście minut wcześniej niezwykle efektownie wyręczył bramkarza Micky van de Ven, który z linii bramkowej wybił strzał Rasmusa Hojlunda.
Tottenham zwycięzcą po bardzo słabym widowisku. Upokorzenie Manchesteru United
Dla Tottenhamu to pierwsze trofeum od 2008 roku. Wtedy na Wembley „Koguty” sięgnęły po Puchar Ligi, ogrywając Chelsea. Po trofeum Ligi Europy, która istnieje od sezonu 2009/10, londyński klub sięgnął po raz pierwszy, ale dwa razy triumfował w poprzedniku tych rozgrywek - Pucharze UEFA (1972 i 1984).
Dla Manchesteru United to jeden z najgorszych sezonów w historii, a z pewnością najgorszy sezon w XXI wieku. Trudno w to uwierzyć, ale zajmujący (na kolejkę przed końcem) dopiero 17. miejsce w tabeli Tottenham zagra w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów.
